Cześć.
Szkoła powróciła, weny zabrakło... Czasu coraz mniej, a materiał coraz trudniejszy.
Piszę to z ciężkim sercem, ale... Zamykam bloga. Nie zostanie on usunięty, będzie można go oglądać. Może do niego powrócę, ale to dopiero za jakiś czas. Ogólnie, odchodzę na razie z blogosfery. Muszę się zregenerować i spędzić więcej czasu przy nauce.
Bardzo wszystkim dziękuję, wszystkim, którzy wchodzili na tego bloga, pisali na nim... Gdyby nie wy, to tego bloga by już dawno nie było :)
Pozdrawiam i życzę powodzenia na dalszych blogach,
Atrame.
1 paź 2018
28 wrz 2018
Od Czarnej Gwiazdy C.D Atramentowej Gwiazdy
Szedłem sobie patrolując swoje prężne tereny, gdy nagle zauważyłem moich wojowników, zbierali się wokół czegoś. Byłem zaciekawiony jak i zaniepokojony sytuacją, ruszyłem w stronę tłumu. Nie mogłem się przepchnąć, wojownicy nie zwracali na mnie uwagi, pewnie nie wiedzieli że to ich przywódca. Przez szpary tłumu ujrzałem nagle innego lidera, był to lider plemienia północy. Zdziwiony i poddenerwowany użyłem swego niskiego głosu i zaryczałem na całą okolicę. Wojownicy rozsunęli się i popatrzyli z lekkim żalem, ale i skupieniem. Lider Plemienia Północy wpatrywał się we mnie.
- Witam. Atramentowa Gwiazda, jak mniemam? Co tu robicie? –
- Witam Czarna Gwiazdo, chcieliśmy tylko porozmawiać na pewien ważny temat, nic poza tym –
- Ah tak, a jaki to ważny temat? –
- Chciałem raczej porozmawiać na osobności, jeśli można –
- Hmm, oczywiście…Wracajcie do swoich zajęć! – Po czym wojownicy odeszli w różnych kierunkach.
- Dziękuje, gdzie możemy porozmawiać w spokoju? –
- Zapraszam do mojej siedziby – Lider i jego koty ruszyły za mną rozglądając się po bokach.
Szliśmy razem do mojej siedziby przez m. in. Mini pola treningowe oraz przez małe kałuże deszczu, siedziba była już bardzo blisko. Dreptaliśmy jeszcze chwilę, po czym zatrzymaliśmy się przed budynkiem z kamieni czy wielkich patyków i skór. Zaprowadziłem Lidera do wejścia, powoli wszedł do środka ze swoimi kotami. Wskazałem miejsce do siedzenia, po czym wszyscy usiedliśmy. Podłoga w budynku była wyściełana sianem oraz skórami przeróżnych zwierząt co czyniło ją wygodniejszą niż np. leśny torf w naszych lasach. Po chwili zapytałem lidera o tą ważną sprawę.
- Więc, Atramentowa Gwiazdo, o co chodzi? – spytałem spokojnym głosem.
Atramentowa Gwiazda?
- Witam. Atramentowa Gwiazda, jak mniemam? Co tu robicie? –
- Witam Czarna Gwiazdo, chcieliśmy tylko porozmawiać na pewien ważny temat, nic poza tym –
- Ah tak, a jaki to ważny temat? –
- Chciałem raczej porozmawiać na osobności, jeśli można –
- Hmm, oczywiście…Wracajcie do swoich zajęć! – Po czym wojownicy odeszli w różnych kierunkach.
- Dziękuje, gdzie możemy porozmawiać w spokoju? –
- Zapraszam do mojej siedziby – Lider i jego koty ruszyły za mną rozglądając się po bokach.
Szliśmy razem do mojej siedziby przez m. in. Mini pola treningowe oraz przez małe kałuże deszczu, siedziba była już bardzo blisko. Dreptaliśmy jeszcze chwilę, po czym zatrzymaliśmy się przed budynkiem z kamieni czy wielkich patyków i skór. Zaprowadziłem Lidera do wejścia, powoli wszedł do środka ze swoimi kotami. Wskazałem miejsce do siedzenia, po czym wszyscy usiedliśmy. Podłoga w budynku była wyściełana sianem oraz skórami przeróżnych zwierząt co czyniło ją wygodniejszą niż np. leśny torf w naszych lasach. Po chwili zapytałem lidera o tą ważną sprawę.
- Więc, Atramentowa Gwiazdo, o co chodzi? – spytałem spokojnym głosem.
Atramentowa Gwiazda?
21 wrz 2018
Od Brzozowego Liścia "Codzienność medyczki" cz. 1
*wszystko dzieje się jeszcze przed przepowiednią Brzozowej i Mglistej*
Obudziłam się wcześnie rano, zresztą jak zwykle. Czekał mnie kolejny, ciężki dzień. Muszę sprawdzić stan zdrowia kotów, policzyć zioła, poukładać je... Można powiedzieć, że jest to taka moja codzienna rutyna. Trochę zazdroszczę wojownikom i ich uczniom - codziennie mają coś nowego, uczą się czegoś nowego, widzą, bronią, polują... A ja jedynie układam sobie "ziółka" i leczę koty. Dobra, czasem jest coś w tym ciekawego i interesującego, ale cóż - rzadko. Naprawdę bardzo rzadko. Wstałam ze swojego posłania i zaczęłam układać zioła tak, aby te najważniejsze i najbardziej potrzebne były na przodzie, a te mniej ważne, rzadziej używane - z tyłu. Następnie, kiedy wszyscy zaczęli się budzić, w tym przywódczyni, przyszło do mnie parę kotów skarżących się na bóle brzucha. Była to dwójka starszych i jeden uczeń. Westchnęłam cicho, kiedy starsi zaczęli coś szeptać, patrząc się na mnie. Powinna przychodzić codziennie po legowiskach i sprawdzać, czy ktoś nie jest chory. My, biedni wojownicy i starsi musimy przechodzić pół obozu żeby do niej przyjść... - żalił się rozżalony kot. Spojrzałam na dwójkę kotów, i spojrzałam na nich tak, jakbym chciała ich po prostu... Zabić.
- A co, wy myślicie, że ja mam czas żeby chodzić po legowiskach, bo nie mam nic do robienia jako medyczka? - prychnęłam z pogardą. - A żebyście wiedzieli, że ja mam naprawdę wiele na głowie, nie dość że zioła, zbieranie, Plemię Gwiazdy, leczenie innych kotów, to jeszcze wasze żale! Skoro macie coś do mojej pracy, do powiedzcie to Wilczej Gwieździe, może ona coś temu zaradzi. - warknęłam groźnie, kręcąc ogonem we wszystkie strony pokazującym tym samym, że jestem naprawdę wściekła. Jak mogli myśleć, że ja mam na takie rzeczy czas? Też jestem kotem, muszę odpocząć, i muszę pracować. Może... Może bym załatwiła sobie jakiegoś ucznia? Miałabym mniej pracy, nie byłabym przepracowana... I tak już nie mam tak dużo pracy, jak w czasie suszy, która niedługo nadejdzie... Ale warto się przygotować. Jeszcze to przemyślę.
C.D.N
Obudziłam się wcześnie rano, zresztą jak zwykle. Czekał mnie kolejny, ciężki dzień. Muszę sprawdzić stan zdrowia kotów, policzyć zioła, poukładać je... Można powiedzieć, że jest to taka moja codzienna rutyna. Trochę zazdroszczę wojownikom i ich uczniom - codziennie mają coś nowego, uczą się czegoś nowego, widzą, bronią, polują... A ja jedynie układam sobie "ziółka" i leczę koty. Dobra, czasem jest coś w tym ciekawego i interesującego, ale cóż - rzadko. Naprawdę bardzo rzadko. Wstałam ze swojego posłania i zaczęłam układać zioła tak, aby te najważniejsze i najbardziej potrzebne były na przodzie, a te mniej ważne, rzadziej używane - z tyłu. Następnie, kiedy wszyscy zaczęli się budzić, w tym przywódczyni, przyszło do mnie parę kotów skarżących się na bóle brzucha. Była to dwójka starszych i jeden uczeń. Westchnęłam cicho, kiedy starsi zaczęli coś szeptać, patrząc się na mnie. Powinna przychodzić codziennie po legowiskach i sprawdzać, czy ktoś nie jest chory. My, biedni wojownicy i starsi musimy przechodzić pół obozu żeby do niej przyjść... - żalił się rozżalony kot. Spojrzałam na dwójkę kotów, i spojrzałam na nich tak, jakbym chciała ich po prostu... Zabić.
- A co, wy myślicie, że ja mam czas żeby chodzić po legowiskach, bo nie mam nic do robienia jako medyczka? - prychnęłam z pogardą. - A żebyście wiedzieli, że ja mam naprawdę wiele na głowie, nie dość że zioła, zbieranie, Plemię Gwiazdy, leczenie innych kotów, to jeszcze wasze żale! Skoro macie coś do mojej pracy, do powiedzcie to Wilczej Gwieździe, może ona coś temu zaradzi. - warknęłam groźnie, kręcąc ogonem we wszystkie strony pokazującym tym samym, że jestem naprawdę wściekła. Jak mogli myśleć, że ja mam na takie rzeczy czas? Też jestem kotem, muszę odpocząć, i muszę pracować. Może... Może bym załatwiła sobie jakiegoś ucznia? Miałabym mniej pracy, nie byłabym przepracowana... I tak już nie mam tak dużo pracy, jak w czasie suszy, która niedługo nadejdzie... Ale warto się przygotować. Jeszcze to przemyślę.
C.D.N
15 wrz 2018
Targ już jest dostępny! ( ! )
Witam!
Dzisiaj postanowiłam oficjalnie otworzyć targ, gdzie będą znajdować się głównie eliksiry, ale i również dodatki. Nie ma na razie tego zbyt wiele, ale z czasem będzie tych rzeczy do kupienia więcej.
Więc nie przedłużając, zapraszam!
Pozdrawiam,
Atrame!
Dzisiaj postanowiłam oficjalnie otworzyć targ, gdzie będą znajdować się głównie eliksiry, ale i również dodatki. Nie ma na razie tego zbyt wiele, ale z czasem będzie tych rzeczy do kupienia więcej.
Więc nie przedłużając, zapraszam!
Pozdrawiam,
Atrame!
14 wrz 2018
Informacja (!)
Witam!
Chciałam poinformować, iż z powodu szkoły oraz z spraw osobistych będę rzadziej udzielać się na blogu, co równa się z tym, że opowiadania i formularze będę dodawać w weekendy i w inne wolne od szkoły dni.
Dziękuję za wyrozumiałość, Atrame.
Chciałam poinformować, iż z powodu szkoły oraz z spraw osobistych będę rzadziej udzielać się na blogu, co równa się z tym, że opowiadania i formularze będę dodawać w weekendy i w inne wolne od szkoły dni.
Dziękuję za wyrozumiałość, Atrame.
Od Brzozowego Liścia C.D. Wilczej Gwiazdy "Ostatnie Plony"
Wzięłam głęboki wdech, i zaczęłam mówić.
- Poszłam po zioła, tak jak mi kazałaś. Zebrałam ich naprawdę dużo, gdyż były dosyć obfite plony. Gdy już miałam wracać, wyczułam zbliżające się tornado... Było jednak ono niesamowicie szybkie, a to nie było normalne. Było to najprawdopodobniej sprawka jakiegoś kota dobrze panującego nad pogodą. Nie zdążyłam uciec, i... Ta wichura mnie wciągnęła do środka, a następnie wyrzuciła mnie i spadłam... Dalej już słabo pamiętam. - odpowiedziałam, z trudem mówiąc o tej sytuacji. To było dla mnie naprawdę trudne...
Dziś rozpoczęło się zgromadzenie wszystkich Plemion. Starałam się być optymistycznie nastawiona do tego spotkania, jednak wiedziałam, że czeka nas wiele problemów i spraw do obgadania. Gdy już tam dotarliśmy, zastaliśmy Atramentową Gwiazdę, który dziwnie się mi przypatrywał... To pewnie przez te rany... Eh, mam nadzieję że szybko mi się zagoją. Następnie przyszedł Czarna Gwiazda ze swoją grupą. Wszyscy się później rozgościliśmy i zaczęliśmy rozmawiać o różnych podejrzeniach, które padły również na nasze Plemię.
- I to zawsze my jesteśmy oskarżani... - westchnęłam cicho i przybliżyłam się do liderów, aby posłuchać ich i w razie czego obronić liderkę przed różnymi oskarżeniami.
Zgromadzenie skończyło się tak szybko, jak się zaczęło. Wszyscy wróciliśmy do swoich Plemion. Po drodze miałam jednak pewną sprawę do Wilczej Gwiazdy.
- Wilcza Gwiazdo.... - mruknęłam.
- Tak?
- Mam do Ciebie pewną sprawę... - i zaczęłam opowiadać.
Wilcza? Przepraszam że tak długo, szkoła :c
- Poszłam po zioła, tak jak mi kazałaś. Zebrałam ich naprawdę dużo, gdyż były dosyć obfite plony. Gdy już miałam wracać, wyczułam zbliżające się tornado... Było jednak ono niesamowicie szybkie, a to nie było normalne. Było to najprawdopodobniej sprawka jakiegoś kota dobrze panującego nad pogodą. Nie zdążyłam uciec, i... Ta wichura mnie wciągnęła do środka, a następnie wyrzuciła mnie i spadłam... Dalej już słabo pamiętam. - odpowiedziałam, z trudem mówiąc o tej sytuacji. To było dla mnie naprawdę trudne...
Dziś rozpoczęło się zgromadzenie wszystkich Plemion. Starałam się być optymistycznie nastawiona do tego spotkania, jednak wiedziałam, że czeka nas wiele problemów i spraw do obgadania. Gdy już tam dotarliśmy, zastaliśmy Atramentową Gwiazdę, który dziwnie się mi przypatrywał... To pewnie przez te rany... Eh, mam nadzieję że szybko mi się zagoją. Następnie przyszedł Czarna Gwiazda ze swoją grupą. Wszyscy się później rozgościliśmy i zaczęliśmy rozmawiać o różnych podejrzeniach, które padły również na nasze Plemię.
- I to zawsze my jesteśmy oskarżani... - westchnęłam cicho i przybliżyłam się do liderów, aby posłuchać ich i w razie czego obronić liderkę przed różnymi oskarżeniami.
Zgromadzenie skończyło się tak szybko, jak się zaczęło. Wszyscy wróciliśmy do swoich Plemion. Po drodze miałam jednak pewną sprawę do Wilczej Gwiazdy.
- Wilcza Gwiazdo.... - mruknęłam.
- Tak?
- Mam do Ciebie pewną sprawę... - i zaczęłam opowiadać.
Wilcza? Przepraszam że tak długo, szkoła :c
Wschodzące Słońce, Śnieżynka | Odchodzą.
Dwa koty z naszych Plemion odchodzą z powodu braku kontaktu z właścicielkami.
Są to Wschodzące Słońce i Śnieżynka.
Są to Wschodzące Słońce i Śnieżynka.
Śnieżynka | 2 księżyce | Majestatka HW
Wschodzące Słońce | 36 księżyców | Malavia HW
Pamiętajcie, że zawsze możecie do nas wrócić!
Atrame.
8 wrz 2018
Zgromadzenie
Witamy!
W godzinach 19:00-21:00 odbędzie się Zgromadzenie wszystkich Plemion. Każdy kot powyżej 6 księżyców powinien się na nim zjawić.
Spotkanie polega na udzielaniu się na czacie RPG jako swoja postać. Więcej w zakładce "Wyjaśnienia".
Zgromadzenie zakończyło się pół godziny przed czasem. Poruszono głównie temat suszy, straty i kradzieże, oraz dostawy ziół. Do zobaczenia za miesiąc!
W godzinach 19:00-21:00 odbędzie się Zgromadzenie wszystkich Plemion. Każdy kot powyżej 6 księżyców powinien się na nim zjawić.
Spotkanie polega na udzielaniu się na czacie RPG jako swoja postać. Więcej w zakładce "Wyjaśnienia".
Zgromadzenie zakończyło się pół godziny przed czasem. Poruszono głównie temat suszy, straty i kradzieże, oraz dostawy ziół. Do zobaczenia za miesiąc!
Od Wilczej Gwiazdy C.D. Brzozowego Liścia ,,Ostatnie plony"
Wyprawa lwicy trwała już pięć dni. Innymi słowy - zdecydowanie za długo. Coś musiało kocicę zatrzymać, w drodze do danego miejsca, lub też już powrotnej - pierwsza opcja wyglądała trochę gorzej, jednak bez względu na czynniki utrata jedynego dobrze wyszkolonego medyka bez następcy w tych czasach była stratą niepowetowaną. Znalezienie kogoś nowego aktualnie nie wchodziło w grę - wysłałam w nocy ekipę ,,ratunkową" złożoną z trójki wojowników. Nie powinni rzucać się w oczy. Przede wszystkim mieli odnaleźć medyczkę.
~Dwa dni później~
Poranek powitał mnie radosną nowiną. Właściwie tuż po wyjściu na zewnątrz z okropnego szałasowego legowiska zauważyłam przemieszczający się wolno ścieżką orszak. Mimo sporej odległości, rozpoznałam w nim Brzozowy Liść. Trochę kulała. Westchnęłam z ulgą i podbiegłam do zwierząt. Teraz mogłam bliżej przyjrzeć się lwicy, całej niemal podrapanej, zmęczonej, z opuchniętą tylną kończyną i kilkoma większymi ranami rozmieszczonymi po bokach. Strażnicy również nie tryskali energią, wręcz przeciwnie - znużeniem i wyczerpaniem, ale nie odnieśli żadnych obrażeń.
— Brzozowy Liść...Jak dobrze znów cię widzieć. - uśmiechnęłam się lekko, lecz szczerze. Samica podniosła na mnie wzrok utkwiony do tej pory w ziemi i odwzajemniła gest. - Chodźmy, nie traćmy czasu. - oznajmiłam, ruszając na czele.
Za pomocą krótkich, szybkich skoków dotarłam do obozu wcześniej. Rozejrzałam się po obozie ziejącym nieco pustką, za to rozbrzmiewającym odgłosami szurania, przewracania się z boku na bok i mruczenia. Na zewnątrz kręciła się łącznie trójka kotów, teraz wpatrujących się we mnie z oczekiwaniem.
— Deszczowa Łapo, Czarna Pręgo! - wywołałam mojego zastępcę i jego dawnego ucznia. Wojownicy i kocica dogonili mnie już. - Opatrzcie Brzozowy Liść. Wolimy zdrowego medyka. - Odwróciłam się na pięcie w stronę lwicy i pozwoliłam jej oprzeć się o mój bark. W ten sposób doprowadziłam ją do ustronnego miejsca pod drzewem Mosklii, którego niezwykle długie, cienkie liście zwieszały się prawie ku ziemi, po czym wróciłam do grupy ratunkowej, wciąż siedzącej w tym samym miejscu. Odchrząknęłam i odezwałam się stanowczo, acz łagodnie:
— Stalowy Krzewie, przypilnuj ich. - samiec pantery wyszczerzył się do mnie w uśmiechu, który miał chyba przypominać zalotny, i odszedł zadowolony. - Wasza dwójka - zwróciłam się do pary lampartów - ma czas wolny, jednak w południe pragnę widzieć was przed moim domem. - skończyłam wypowiedź i odbiegłam wolnym krokiem, by załatwić resztę porannych obowiązków.
Urządziłam sobie małe polowanie i dosyć prędki spacer. Dwa herty* przed południem oderwałam się od wpatrywania się w uroczy, płynący niedaleko strumyk; wróciłam do obozu, a tam skierowałam się do rannej lwicy. Wyglądała już znacznie lepiej, koty za pomocą jej wskazówek szybko doprowadziły medyczkę do stanu, w którym mogła się na mój widok podnieść.
— Witaj, Brzozowy Liść. - przywitałam się wpierw.
— Witaj, Wilcza Gwiazdo... - odparła, i szybko dodała - Przez to, co się wydarzyło, straciłam sporo ziół, ale udało mi się trochę zebrać. Mam nadzieję, że wystarczy. - przysunęła w moją stronę kupkę różnych roślinek. Odsunęłam ją łapą na bok.
— Teraz to nie one są najważniejsze, tylko twoja kondycja i ,,to, co się wydarzyło". - podkreśliłam na koniec. Lwica pokiwała głową i zaczęła wreszcie opowiadać.
<Brzozowy Liść? :3>
*Hert = ok. 40 minut.
~Dwa dni później~
Poranek powitał mnie radosną nowiną. Właściwie tuż po wyjściu na zewnątrz z okropnego szałasowego legowiska zauważyłam przemieszczający się wolno ścieżką orszak. Mimo sporej odległości, rozpoznałam w nim Brzozowy Liść. Trochę kulała. Westchnęłam z ulgą i podbiegłam do zwierząt. Teraz mogłam bliżej przyjrzeć się lwicy, całej niemal podrapanej, zmęczonej, z opuchniętą tylną kończyną i kilkoma większymi ranami rozmieszczonymi po bokach. Strażnicy również nie tryskali energią, wręcz przeciwnie - znużeniem i wyczerpaniem, ale nie odnieśli żadnych obrażeń.
— Brzozowy Liść...Jak dobrze znów cię widzieć. - uśmiechnęłam się lekko, lecz szczerze. Samica podniosła na mnie wzrok utkwiony do tej pory w ziemi i odwzajemniła gest. - Chodźmy, nie traćmy czasu. - oznajmiłam, ruszając na czele.
Za pomocą krótkich, szybkich skoków dotarłam do obozu wcześniej. Rozejrzałam się po obozie ziejącym nieco pustką, za to rozbrzmiewającym odgłosami szurania, przewracania się z boku na bok i mruczenia. Na zewnątrz kręciła się łącznie trójka kotów, teraz wpatrujących się we mnie z oczekiwaniem.
— Deszczowa Łapo, Czarna Pręgo! - wywołałam mojego zastępcę i jego dawnego ucznia. Wojownicy i kocica dogonili mnie już. - Opatrzcie Brzozowy Liść. Wolimy zdrowego medyka. - Odwróciłam się na pięcie w stronę lwicy i pozwoliłam jej oprzeć się o mój bark. W ten sposób doprowadziłam ją do ustronnego miejsca pod drzewem Mosklii, którego niezwykle długie, cienkie liście zwieszały się prawie ku ziemi, po czym wróciłam do grupy ratunkowej, wciąż siedzącej w tym samym miejscu. Odchrząknęłam i odezwałam się stanowczo, acz łagodnie:
— Stalowy Krzewie, przypilnuj ich. - samiec pantery wyszczerzył się do mnie w uśmiechu, który miał chyba przypominać zalotny, i odszedł zadowolony. - Wasza dwójka - zwróciłam się do pary lampartów - ma czas wolny, jednak w południe pragnę widzieć was przed moim domem. - skończyłam wypowiedź i odbiegłam wolnym krokiem, by załatwić resztę porannych obowiązków.
Urządziłam sobie małe polowanie i dosyć prędki spacer. Dwa herty* przed południem oderwałam się od wpatrywania się w uroczy, płynący niedaleko strumyk; wróciłam do obozu, a tam skierowałam się do rannej lwicy. Wyglądała już znacznie lepiej, koty za pomocą jej wskazówek szybko doprowadziły medyczkę do stanu, w którym mogła się na mój widok podnieść.
— Witaj, Brzozowy Liść. - przywitałam się wpierw.
— Witaj, Wilcza Gwiazdo... - odparła, i szybko dodała - Przez to, co się wydarzyło, straciłam sporo ziół, ale udało mi się trochę zebrać. Mam nadzieję, że wystarczy. - przysunęła w moją stronę kupkę różnych roślinek. Odsunęłam ją łapą na bok.
— Teraz to nie one są najważniejsze, tylko twoja kondycja i ,,to, co się wydarzyło". - podkreśliłam na koniec. Lwica pokiwała głową i zaczęła wreszcie opowiadać.
<Brzozowy Liść? :3>
*Hert = ok. 40 minut.
7 wrz 2018
Od Atramentowej Gwiazdy do Czarnej Gwiazdy
Jak zawsze, obudziłem się, razem z zastępcą załatwiłem patrole i... Właśnie, co dalej? Już wkrótce zgromadzenie. Jednak wciąż czuję pewien niedosyt... Nie dość, że niedawno spotkaliśmy intruzów, to jeszcze istnieje możliwość, że Plemię Wschodu może mieć podobny problem. Wolałbym to jednak omówić na osobności, niż przy wszystkich o tym rozmawiać... Zresztą, nie wiemy nawet, czy Plemię Południa pojawi się w końcu na zgromadzeniu. Wskoczyłem zwinnym ruchem na skałę, po czym zwołałem wszystkich członków.
- Razem z Bursztynowym Zmierzchem i Rudą Łapą wybieramy się na tereny Plemienia Wschodu, aby porozmawiać z ich przywódcą - Czarną Gwiazdą. Muszę z nim porozmawiać o intruzach. Dobrze wiemy, że Plemię Południa ma bardzo blisko do ich terenów, więc musimy się dowiedzieć czegoś więcej. - zakończyłem i wezwałem do siebie dwójkę kotów, a następnie wybraliśmy się na obce tereny.
- Oby na nas nie naskoczyli... Jeśli również napotkali intruzów, to zapewne będą częściej patrolować większość terenów. - szepnąłem.
- A co jeśli nas zaatakują? - odparł Ruda Łapa, zaciekawiony naszą misją.
- Wtedy musimy się obronić i powiedzieć, że chcemy tylko porozmawiać z przywódcą. Nic więcej. Jeśli nam na to nie pozwolą, cóż. Będziemy musieli sobie odpuścić. - odpowiedziałem.
- Czemu? Przecież będą wiedzieć, że chcemy tylko porozmawiać z Czarną Gwiazdą... - westchnął. Już miałem odpowiadać, kiedy w dyskusję włączyła się Bursztynowy Zmierzch.
- Ale to ich teren i to oni decydują. Mogą się przecież spodziewać od nas wszystkiego, począwszy od ataku z zaskoczenia, kończąc na zabiciu ich przywódcy. - syknęła, a Ruda Łapa ucichł.
Kiedy tak szliśmy, poczułem świeżą woń wojowników z Plemienia Wschodu. Stanąłem, rozglądnąłem się, i...
- Co tu robicie?! - warknęła jakaś kotka, dając znak innym kotom żeby się na nas rzuciły. Zeskoczyły z pobliskich gałęzi i rzuciły się na nas. - Oczekuję wyjaśnień.
- Cholera... - syknąłem gdy jakiś uczeń włożył mi łapę do pyska. Natychmiast go zrzuciłem i wstałem. - Chcę porozmawiać z waszym przywódcą. - odparłem, gdy nagle przed moimi oczami ukazał się wielka, czarna pantera. Mam okazję z nim porozmawiać. Jeśli się da.
Czarna Gwiazda?
- Razem z Bursztynowym Zmierzchem i Rudą Łapą wybieramy się na tereny Plemienia Wschodu, aby porozmawiać z ich przywódcą - Czarną Gwiazdą. Muszę z nim porozmawiać o intruzach. Dobrze wiemy, że Plemię Południa ma bardzo blisko do ich terenów, więc musimy się dowiedzieć czegoś więcej. - zakończyłem i wezwałem do siebie dwójkę kotów, a następnie wybraliśmy się na obce tereny.
- Oby na nas nie naskoczyli... Jeśli również napotkali intruzów, to zapewne będą częściej patrolować większość terenów. - szepnąłem.
- A co jeśli nas zaatakują? - odparł Ruda Łapa, zaciekawiony naszą misją.
- Wtedy musimy się obronić i powiedzieć, że chcemy tylko porozmawiać z przywódcą. Nic więcej. Jeśli nam na to nie pozwolą, cóż. Będziemy musieli sobie odpuścić. - odpowiedziałem.
- Czemu? Przecież będą wiedzieć, że chcemy tylko porozmawiać z Czarną Gwiazdą... - westchnął. Już miałem odpowiadać, kiedy w dyskusję włączyła się Bursztynowy Zmierzch.
- Ale to ich teren i to oni decydują. Mogą się przecież spodziewać od nas wszystkiego, począwszy od ataku z zaskoczenia, kończąc na zabiciu ich przywódcy. - syknęła, a Ruda Łapa ucichł.
Kiedy tak szliśmy, poczułem świeżą woń wojowników z Plemienia Wschodu. Stanąłem, rozglądnąłem się, i...
- Co tu robicie?! - warknęła jakaś kotka, dając znak innym kotom żeby się na nas rzuciły. Zeskoczyły z pobliskich gałęzi i rzuciły się na nas. - Oczekuję wyjaśnień.
- Cholera... - syknąłem gdy jakiś uczeń włożył mi łapę do pyska. Natychmiast go zrzuciłem i wstałem. - Chcę porozmawiać z waszym przywódcą. - odparłem, gdy nagle przed moimi oczami ukazał się wielka, czarna pantera. Mam okazję z nim porozmawiać. Jeśli się da.
Czarna Gwiazda?
Od Brzozowego Liścia C.D. Mglistego Świtu
Właśnie dowiedziałam się o przepowiedni. Ponieważ jestem medyczką, wiem o takich rzeczach, lecz oddałam głos w tej sprawie medykowi Plemienia Zachodu. Wybrałam się w umówione miejsce, gdzie już szli medyk, przywódca i Mglisty Świt z Plemienia Zachodu.
- Widocznie nasze drogi znów się krzyżują. - odparła, a ja tylko westchnęłam.
- Zauważyłam. Mam nadzieję, że znajdziemy tę część, po którą nas wysłało samo Plemię Gwiazd. - odpowiedziałam i spojrzałam jej prosto w oczy. Ona natomiast szybko odwróciła wzrok. Natychmiast wyruszyłyśmy.
- Wolność... - szepnęłam, dając sobie do zrozumienia, że rzeczywiście to czuję. To trochę niepodobne do mnie, gdyż zawsze byłam posłuszna i w sumie "skazana" na Plemię. Oczywiście, nie mam nic do współplemieńców. Nawet mi ich trochę brakuje, przede wszystkim brakuje mi Wilczej Gwiazdy. Jako medyczka radziłam jej tylko ile mogłam. Może czasem miałam wrażenie, że mnie nie docenia, ale... Cóż, było minęło. Mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy. Nagle, zamyślona poczułam zwierzynę. Jej zapach był taki potężny... Jakby był tuż... Przed nami! Bez zastanowienia rzuciłam się w pogoń za sarną. Gdy byłam wystarczająco blisko, skoczyłam i wycelowałam w jej krtań. Zacisnęłam na niej zęby... Poczułam przez parę sekund puls zwierzęcia, który po chwili ucichł. Krew, rozlewającą się z szyi ofiary... I mięso. Dawno tak sama nie polowałam... Zazwyczaj brałam zwierzynę ze stosu, a teraz.. Musiałam sobie sama radzić. Szczerze mówiąc, zaczęłam się powoli oddawać swojemu instynktowi. Wyczułam zbliżającą się Mglisty Świt. Słyszałam jej oddech, bicie serca i puls. Miałam wyostrzone wszystkie zmysły, więc usłyszałam i wyczułam to wszystko. Jej zapach stawał się coraz wyraźniejszy, po czym pojawiła się. Zawarczałam cicho, dając znak, że to moja zdobycz i że nie wolno się do niej zbliżać. Tak robiły pradawne lwy, moi przodkowie, kiedy jeszcze nie było Plemion.
- Rozumiem, że nie mogę jej zjeść... I tak sobie sama poradzę. - syknęła, a ja przywróciłam się do porządku.
- Instynkt... Rzadko go używam. Chodź, zjemy razem. - zaprosiłam ją machnięciem ogonem, po czym podeszła i obydwie zatopiłyśmy kły w ciele sarny.
Mglisty Świt? Przepraszam że tak długo...
- Widocznie nasze drogi znów się krzyżują. - odparła, a ja tylko westchnęłam.
- Zauważyłam. Mam nadzieję, że znajdziemy tę część, po którą nas wysłało samo Plemię Gwiazd. - odpowiedziałam i spojrzałam jej prosto w oczy. Ona natomiast szybko odwróciła wzrok. Natychmiast wyruszyłyśmy.
~
Nie rozmawiałyśmy wiele. Jedynie ostrzegałyśmy się przed różnymi zapaściami i innymi niebezpieczeństwami w nieznanym terenie. Był on ogromny. Może nawet nieskończony... Tak czy siak czułam, że jesteśmy daleko od naszych Plemion i z każdym krokiem jesteśmy jeszcze dalej.
- Czujesz to? - zapytała cicho.- Wolność... - szepnęłam, dając sobie do zrozumienia, że rzeczywiście to czuję. To trochę niepodobne do mnie, gdyż zawsze byłam posłuszna i w sumie "skazana" na Plemię. Oczywiście, nie mam nic do współplemieńców. Nawet mi ich trochę brakuje, przede wszystkim brakuje mi Wilczej Gwiazdy. Jako medyczka radziłam jej tylko ile mogłam. Może czasem miałam wrażenie, że mnie nie docenia, ale... Cóż, było minęło. Mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy. Nagle, zamyślona poczułam zwierzynę. Jej zapach był taki potężny... Jakby był tuż... Przed nami! Bez zastanowienia rzuciłam się w pogoń za sarną. Gdy byłam wystarczająco blisko, skoczyłam i wycelowałam w jej krtań. Zacisnęłam na niej zęby... Poczułam przez parę sekund puls zwierzęcia, który po chwili ucichł. Krew, rozlewającą się z szyi ofiary... I mięso. Dawno tak sama nie polowałam... Zazwyczaj brałam zwierzynę ze stosu, a teraz.. Musiałam sobie sama radzić. Szczerze mówiąc, zaczęłam się powoli oddawać swojemu instynktowi. Wyczułam zbliżającą się Mglisty Świt. Słyszałam jej oddech, bicie serca i puls. Miałam wyostrzone wszystkie zmysły, więc usłyszałam i wyczułam to wszystko. Jej zapach stawał się coraz wyraźniejszy, po czym pojawiła się. Zawarczałam cicho, dając znak, że to moja zdobycz i że nie wolno się do niej zbliżać. Tak robiły pradawne lwy, moi przodkowie, kiedy jeszcze nie było Plemion.
- Rozumiem, że nie mogę jej zjeść... I tak sobie sama poradzę. - syknęła, a ja przywróciłam się do porządku.
- Instynkt... Rzadko go używam. Chodź, zjemy razem. - zaprosiłam ją machnięciem ogonem, po czym podeszła i obydwie zatopiłyśmy kły w ciele sarny.
Mglisty Świt? Przepraszam że tak długo...
4 wrz 2018
Od Czarnej Gwiazdy do Wschodzącego Słońca
Eh, było południe. Gorące, upalne południe. Strasznie się czułem, nie chciało mi się ruszać z mojego miejsca. Leżałam jakby nie żywy w mojej ‘’grocie”, tylko w tym miejscu było mi najlepiej….chociaż i tak mi było gorąco. Ale, mam obowiązki…muszę patrolować moje tereny, ale zanim to zrobię wolę się schłodzić w chłodnym jeziorze, ale z drugiej strony iść tyle w tym upale? Pff, nie chce mi się, ale z drugiej strony mi to pomoże. Zdecydowałem, że rozsądniej będzie jak pójdę nad nasze jezioro Tannaie. Z wielką niechęcią, wstałem leniwie i zrobiłem pierwsze kroki na przód. Wyszedłem z mej groty, nienawidziłem słońca, słońce piekło mnie w skórę, a wadą mojej sierści, to to że jest w kolorze czarnym, a podobne czarny przyciąga słońce. Ruszyłam szybkim i zwartym krokiem w kierunku jeziora Tannaie. Już powoli opuszczałem granicę lasu Aspon, teraz już przyspieszyłem kroku, zacząłem biec. Biegłem, wybiegłem z lasu i zobaczyłem potężne jezioro. Z rozbiegu wskoczyłem do wody. Poczułem ulgę i nawet się zrelaksowałem.
LATER
I tak przez cały dzień relaksowałem się w bajorku. Czułem się po prostu świetnie, słońce już zachodziło i można powiedzieć że nastał wieczór. Więc postanowiłem wyjść już z wody. Byłem calusieńki mokry i to było przyjemne uczucie. Po kąpieli rozciągnąłem się po ziemi ziewając, a następnie chciałem poleżeć jeszcze na drzewie w lesie, tereny będę patrolować w nocy. Znowu biegłem, tym razem byłem orzeźwiony i byłem w stanie szybciej biec. Dotarłem znowu do lasu Aspon.
SKIP LATER
Byłem wciąż w lesie, blisko plemienia, szukałem odpowiedniego drzewa. W końcu zobaczyłem idealne drzewo. Wspiąłem się zwinnie i ułożyłem. Ah, odpoczynek po całym i upalnym dniu i to właśnie lubię! I tak leżałem zmęczony, niczym królewicz rozłożony na całej, grubej gałęzi. Lecz moje uszy coś usłyszały, pewne kroki. Odwróciłem głowę i spojrzałem groźnym wzrokiem w dół. Nieco przeraziłem się, ponieważ zobaczyłem tygrysa. Dobra Czarna Gwiazdo, weź się w garść, to co zrobił pewny tygrys w dzieciństwie twojemu bratu, to nie znaczy że ty musisz się go bać! Pomimo mego lęku postanowiłem zebrać się do kupy. Wstałem cichutko z wielkiej gałęzi i powoli schodziłem z pnia. Intruz się nie zorientował, gdy zszedłem ryknąłem potężnie na pasiastego. Ten odwrócił się do mnie zaskoczony sytuacją.
- TY! Co tu robisz? – Rzuciłem gniewnie słowa do kota.
- Ja…ja, eeeh.. –
- To nie jest żadna odpowiedź na moje pytanie! Wtargnąłeś na moje terytoria, na terytoria Plemienia Wschodu!
LATER
I tak przez cały dzień relaksowałem się w bajorku. Czułem się po prostu świetnie, słońce już zachodziło i można powiedzieć że nastał wieczór. Więc postanowiłem wyjść już z wody. Byłem calusieńki mokry i to było przyjemne uczucie. Po kąpieli rozciągnąłem się po ziemi ziewając, a następnie chciałem poleżeć jeszcze na drzewie w lesie, tereny będę patrolować w nocy. Znowu biegłem, tym razem byłem orzeźwiony i byłem w stanie szybciej biec. Dotarłem znowu do lasu Aspon.
SKIP LATER
Byłem wciąż w lesie, blisko plemienia, szukałem odpowiedniego drzewa. W końcu zobaczyłem idealne drzewo. Wspiąłem się zwinnie i ułożyłem. Ah, odpoczynek po całym i upalnym dniu i to właśnie lubię! I tak leżałem zmęczony, niczym królewicz rozłożony na całej, grubej gałęzi. Lecz moje uszy coś usłyszały, pewne kroki. Odwróciłem głowę i spojrzałem groźnym wzrokiem w dół. Nieco przeraziłem się, ponieważ zobaczyłem tygrysa. Dobra Czarna Gwiazdo, weź się w garść, to co zrobił pewny tygrys w dzieciństwie twojemu bratu, to nie znaczy że ty musisz się go bać! Pomimo mego lęku postanowiłem zebrać się do kupy. Wstałem cichutko z wielkiej gałęzi i powoli schodziłem z pnia. Intruz się nie zorientował, gdy zszedłem ryknąłem potężnie na pasiastego. Ten odwrócił się do mnie zaskoczony sytuacją.
- TY! Co tu robisz? – Rzuciłem gniewnie słowa do kota.
- Ja…ja, eeeh.. –
- To nie jest żadna odpowiedź na moje pytanie! Wtargnąłeś na moje terytoria, na terytoria Plemienia Wschodu!
Od Mglistego Świtu C.D. Brzozowego Liścia
-Coś Ci nie pasuje? –zapytała lwica kpiąco. Chwilę milczałam, osłoniona cieniem, jednak moje przeczucie dziwne mi nakazywało.
-Nie, nic. Nie lubię jak ktoś jest blisko mojego domu. Jeżeli jednak nie stanowi to dla Ciebie problemu, przyjdź tu dzisiaj, będę wdzięczna. –odparłam. Coś mówiło mi, że będę musiała z nią jeszcze pomówić. Chwilę później obróciłam się w otchłań dzikich ziem. Moje łapy wzniecały piasek, a ja szłam nie zwalniając tępa. Nad moją głową małpy przeskakiwały z drzewa na drzewo, powodując hałas i jako tako bałagan, od wszędzie leżących gałęzi i zgniłych owoców. Zwierzęta nachalnie zwisały nad moją głową. W końcu rozjuszona ryknęłam, a ssaki ze strachem pochowały się wśród liści.
-Nie róbcie tak więcej. –mruknęłam z uśmiechem. – No chyba, że łaskawie zrobicie mi z siebie obiad –dodałam ze śmiechem, a małpy ucichły. Odtrąciłam łapą jakieś zgniłe jabłko, czy co to tam było i przeskoczyłam pniak.
---
Gdy wróciłam na tereny Plemienia, naprzód wyszedł mi medyk. Szedł wyraźnie w moją stronę, westchnęłam i zaczekałam aż podejdzie.
-Witaj, Mglisty Świcie. –przywitał się skinąwszy głową. Oddałam ten gest.
-Witaj, czy coś się stało? –spytałam.
-Tak, chodźmy do przywódcy. –odparł i poprowadził mnie w tłum kotów, stojących pod głazem na którym siedział przywódca. Siadłam obok kilku tygrysów.
-Zgromadziłem Was tu, aby coś ogłosić. Otrzymaliśmy przepowiednię od Plemienia Gwiazd. –zaczął, a wśród kotów rozległ się szmer zdziwienia.
-Zaginął kawałek Gwiezdnego Kamienia. –po tych słowach, wszyscy zamilkli. –Zawiadomiono o tym wszystkie Plemiona, wybraliśmy dwójkę kotów, które ruszą odszukać tą cenną rzecz. Owymi kotami będziesz ty, Mglisty Świcie. –zwrócił się do mnie przywódca, a ja lekko zszokowana kiwnęłam głową, drugą zaś istotą, będzie Brzozowy Liść, medyczka Plemienia Południa. Dziś od rzeki wyruszycie na poszukiwania. Wiele od Was zależy. –zakończył kot i zszedł z głazu. Koty się rozeszły a co po niektóre rzucały mi zgryźliwe i zazdrosne spojrzenia. Widocznie nie musiałam prosić już Brzozowego Liścia o spotkanie się, musiałyśmy, tak czy tak. Po południu dotarłam wraz z medykiem i przywódcą do umówionego miejsca, czekała tam już Brzozowy Liść. Zamieniłam kilka zdań z przywódcą i spojrzałam na medyczkę Plemienia Południa.
-Widocznie nasze drogi znów się krzyżują. –powiedziałam.
Brzozowy Liść?
-Nie, nic. Nie lubię jak ktoś jest blisko mojego domu. Jeżeli jednak nie stanowi to dla Ciebie problemu, przyjdź tu dzisiaj, będę wdzięczna. –odparłam. Coś mówiło mi, że będę musiała z nią jeszcze pomówić. Chwilę później obróciłam się w otchłań dzikich ziem. Moje łapy wzniecały piasek, a ja szłam nie zwalniając tępa. Nad moją głową małpy przeskakiwały z drzewa na drzewo, powodując hałas i jako tako bałagan, od wszędzie leżących gałęzi i zgniłych owoców. Zwierzęta nachalnie zwisały nad moją głową. W końcu rozjuszona ryknęłam, a ssaki ze strachem pochowały się wśród liści.
-Nie róbcie tak więcej. –mruknęłam z uśmiechem. – No chyba, że łaskawie zrobicie mi z siebie obiad –dodałam ze śmiechem, a małpy ucichły. Odtrąciłam łapą jakieś zgniłe jabłko, czy co to tam było i przeskoczyłam pniak.
---
Gdy wróciłam na tereny Plemienia, naprzód wyszedł mi medyk. Szedł wyraźnie w moją stronę, westchnęłam i zaczekałam aż podejdzie.
-Witaj, Mglisty Świcie. –przywitał się skinąwszy głową. Oddałam ten gest.
-Witaj, czy coś się stało? –spytałam.
-Tak, chodźmy do przywódcy. –odparł i poprowadził mnie w tłum kotów, stojących pod głazem na którym siedział przywódca. Siadłam obok kilku tygrysów.
-Zgromadziłem Was tu, aby coś ogłosić. Otrzymaliśmy przepowiednię od Plemienia Gwiazd. –zaczął, a wśród kotów rozległ się szmer zdziwienia.
-Zaginął kawałek Gwiezdnego Kamienia. –po tych słowach, wszyscy zamilkli. –Zawiadomiono o tym wszystkie Plemiona, wybraliśmy dwójkę kotów, które ruszą odszukać tą cenną rzecz. Owymi kotami będziesz ty, Mglisty Świcie. –zwrócił się do mnie przywódca, a ja lekko zszokowana kiwnęłam głową, drugą zaś istotą, będzie Brzozowy Liść, medyczka Plemienia Południa. Dziś od rzeki wyruszycie na poszukiwania. Wiele od Was zależy. –zakończył kot i zszedł z głazu. Koty się rozeszły a co po niektóre rzucały mi zgryźliwe i zazdrosne spojrzenia. Widocznie nie musiałam prosić już Brzozowego Liścia o spotkanie się, musiałyśmy, tak czy tak. Po południu dotarłam wraz z medykiem i przywódcą do umówionego miejsca, czekała tam już Brzozowy Liść. Zamieniłam kilka zdań z przywódcą i spojrzałam na medyczkę Plemienia Południa.
-Widocznie nasze drogi znów się krzyżują. –powiedziałam.
Brzozowy Liść?
1 wrz 2018
Od Brzozowego Liścia C.D. Mglistego Świtu
Kocica puściła mnie z silnego uścisku. Szybko uciekłam z nie swoich terenów, mając nadzieję, że więcej się na nią nie natknę. Nie była zbyt przyjazna. Zresztą, nie ma się co jej dziwić, przecież musiała bronić swojego terenu, prawda? Właśnie. Przecież mogła mi wcale nie uwierzyć, zaprowadzić do przywódcy i... Być może mnie zabić. Westchnęłam z ulgą, gdy znajdowałam się na swoim terenie. Byłam lekko poddenerwowana całą zaszłą sytuacją. Postanowiłam się tym nie martwić i wrócić do obozu, aby sprawdzić swoje rany. Nie było ich wiele. Były to tylko lekko krwawiące ślady po dosyć ostrych pazurach. Nic specjalnego. Gdy wróciłam, wszyscy zaczęli się mnie pytać, co mi się stało. Odpowiedziałam, że nic poważnego. Trudno im było chyba w to uwierzyć, ale to już ich sprawa i nie mój problem. Co mnie to obchodzi? No właśnie, nic. Wilcza Gwiazda chyba wiedziała co się stało, bo ukarała mnie surowym wzrokiem. Taka kara mi wystarczyła, gdyż gdy liderka się wkurzy, to... Nie jest fajnie.
Postanowiłam wybrać się ponownie na wieczorny spacer w poszukiwaniu ziół. Nigdy ich nie za wiele, gdyż w każdej chwili mogą się przydać. Nigdy nie wiadomo co może się stać. Ponieważ szukałam ziół po prawie wszystkich terenach Plemienia, wybrałam się jeszcze do granicy z Plemieniem Zachodu, gdzie byłam tam dosyć niedawno, napotykając nie miło nastawioną wojowniczkę ich klanu. Gdy już tam dotarłam, zaczęłam zbierać zioła. Było ich naprawdę wiele. Gdy je tak zbierałam w zamyśleniu, wyczułam znajomy mi zapach... To była ona. Gdy na nią spojrzałam, nasze spojrzenia się ze sobą spotkały. Warczała coś pod nosem, a ja byłam ciekawa, co.
- Coś Ci nie pasuje? - spytałam z nutką kpiny.
Mglisty Świt?
Od Mglistego Świtu C.D. Brzozowego Liścia
Przeszyłam wzrokiem kotkę, warcząc cicho.
-Skoro wiesz, to po co wpychasz się na nie swoje tereny? –warknęłam, mocniej przyciskając medyczkę do ziemi.
-Zamyśliłam się. –odparła zdawkowo intruzka. Prychnęłam, szczerząc kły. Poluzowałam lekko pazury, jednak nie dawałam ruszyć się lwicy. Chwilę myślałam, czy puścić ją, czy powiedzieć to przywódcy. Moja dobra strona się jednak odezwała, nakazując, abym puściła lwicę z terenów Plemienia Zachodu.
-Puszczę Cię stąd, ale nigdy więcej nie chcę Cię tu widzieć. –warknęłam popychając ją. Medyczka potknęła się lekko, po czym podniosła. Westchnęłam, a gdy lwica zniknęła, zaczęły mnie zżerać wątpliwości. Czuć było kotką, a moim zadaniem były patrole. Czy aby na pewno nikt nie pomyśli, że próżnowałam? Nic nie robiąc? Jednak chwilę później, udało mi się zatuszować zapach, chociaż jako tako. Wciągnęłam powietrze nosem i spojrzałam w stronę Klanu Południa. Chwilę później obróciłam się i odeszłam w stronę cienia, bo słońce świeciło niemiłosiernie, zdyszana uwaliłam się obok drzewa. Gdy odpoczęłam, wybrałam się na polowanie. Zdobycz od razu zjawiła się w zasięgu mojego wzroku.
-Nie uciekniesz mi –szepnęłam uśmiechając się. Schyliłam się, przesuwając w stronę potencjalnej zdobyczy, ugięłam łapy i skoczyłam. Okazało się, że to pekari. Z trudem sobie z nim poradziłam, wiercił się cholernie. W końcu dał mi się ugryźć w kark. Westchnęłam i szybko pochłonęłam nieszczęśliwca. Później wybrałam się na patrol. Stwierdziłam, że wrócę w ostatnie miejsce. Drzewa porastały granicę, a ptaki śpiewały z drzew. Obserwowałam chwilę życie, jednak zauważyłam ruch, po drugiej stronie, na granicy Plemienia Południa, to była tamta medyczka. Nasze spojrzenia się spotkały. Chwilę krążyłam w miejscu, warcząc, później cofnęłam się lekko w cień. Lwica stała w miejscu, przypatrując mi się.
Brzozowy Liść?
-Skoro wiesz, to po co wpychasz się na nie swoje tereny? –warknęłam, mocniej przyciskając medyczkę do ziemi.
-Zamyśliłam się. –odparła zdawkowo intruzka. Prychnęłam, szczerząc kły. Poluzowałam lekko pazury, jednak nie dawałam ruszyć się lwicy. Chwilę myślałam, czy puścić ją, czy powiedzieć to przywódcy. Moja dobra strona się jednak odezwała, nakazując, abym puściła lwicę z terenów Plemienia Zachodu.
-Puszczę Cię stąd, ale nigdy więcej nie chcę Cię tu widzieć. –warknęłam popychając ją. Medyczka potknęła się lekko, po czym podniosła. Westchnęłam, a gdy lwica zniknęła, zaczęły mnie zżerać wątpliwości. Czuć było kotką, a moim zadaniem były patrole. Czy aby na pewno nikt nie pomyśli, że próżnowałam? Nic nie robiąc? Jednak chwilę później, udało mi się zatuszować zapach, chociaż jako tako. Wciągnęłam powietrze nosem i spojrzałam w stronę Klanu Południa. Chwilę później obróciłam się i odeszłam w stronę cienia, bo słońce świeciło niemiłosiernie, zdyszana uwaliłam się obok drzewa. Gdy odpoczęłam, wybrałam się na polowanie. Zdobycz od razu zjawiła się w zasięgu mojego wzroku.
-Nie uciekniesz mi –szepnęłam uśmiechając się. Schyliłam się, przesuwając w stronę potencjalnej zdobyczy, ugięłam łapy i skoczyłam. Okazało się, że to pekari. Z trudem sobie z nim poradziłam, wiercił się cholernie. W końcu dał mi się ugryźć w kark. Westchnęłam i szybko pochłonęłam nieszczęśliwca. Później wybrałam się na patrol. Stwierdziłam, że wrócę w ostatnie miejsce. Drzewa porastały granicę, a ptaki śpiewały z drzew. Obserwowałam chwilę życie, jednak zauważyłam ruch, po drugiej stronie, na granicy Plemienia Południa, to była tamta medyczka. Nasze spojrzenia się spotkały. Chwilę krążyłam w miejscu, warcząc, później cofnęłam się lekko w cień. Lwica stała w miejscu, przypatrując mi się.
Brzozowy Liść?
31 sie 2018
Nabór na moderatora ( ! )
Witam!
Mam zaszczyt ogłosić nabór na moderatora. Może to być parę osób, bo przecież im więcej nas, tym lepiej ; )
Mile widziane są dobre chęci, ciekawe pomysły oraz umiejętność posługiwania się bloggerem.
Obowiązki moderatora:
- Moderowanie czatu
- Dodawanie opowiadań członków
- Kontakt przez HW, Doggi lub Gmail
Zgłoszenia są przyjmowane na HW na koncie aleks, na DG Nova oraz na Gmailu: atrame.nova@gmail.com
Z góry dziękuję,
Atrame.
Mam zaszczyt ogłosić nabór na moderatora. Może to być parę osób, bo przecież im więcej nas, tym lepiej ; )
Mile widziane są dobre chęci, ciekawe pomysły oraz umiejętność posługiwania się bloggerem.
Obowiązki moderatora:
- Moderowanie czatu
- Dodawanie opowiadań członków
- Kontakt przez HW, Doggi lub Gmail
Zgłoszenia są przyjmowane na HW na koncie aleks, na DG Nova oraz na Gmailu: atrame.nova@gmail.com
Z góry dziękuję,
Atrame.
Od Brzozowego Liścia do Mglistego Świtu
Obudziłam się dzisiaj wczesnym rankiem. Było jeszcze trochę ciemno, ale i tak zaraz miało wzejść słońce. Wszystkie koty jeszcze spały, oprócz patrolu, który miał wkrótce wrócić do obozu i zawiadomić liderkę o ewentualnych zagrożeniach i problemach. Postanowiłam się wybrać na krótki spacer przy granicach z Plemieniem Zachodu. Mało słyszałam o tym Plemieniu, tym bardziej, że na zgromadzeniach są tacy małomówni. Być może coś się stało? Możliwe. Zresztą, sama już nie wiem... Jednak wolę to sprawdzić. Szybko wstałam ze swojego ciepłego legowiska i wyruszyłam w stronę granic. Wokół mnie było tak... Cicho. Wiał tylko delikatnie wiatr, było co jakiś czas słychać ptaki. Wszystkie rośliny były uschnięte, udało mi się ich trochę uratować, ale susza wydaje się nie mieć końca...Gdy szłam tak zamyślona, nagle uświadomiłam sobie, że najprawdopodobniej już dawno przekroczyłam granicę Plemion. Znajdowałam się na obcej przestrzeni.
- O nie... Gdzie ja jestem? Muszę jakoś wrócić! - szepnęłam do siebie i zaczęłam szukać swojego zapachu, aby się cofnąć i bezpiecznie wrócić do swojego terenu. Jednak to nie było takie łatwe. Wszystkim kotom ostatnio pogorszyły się zmysły, takie jak węch, słuch czy wzrok. To prawdopodobnie jest krótkotrwałe i spowodowane przez silny upał. Nie ma się co dziwić, bo jest naprawdę gorąco... Tylko co ja mam teraz zrobić? Co, jeśli mnie znajdą? Będę mieć przerąbane!
***
Pół godziny później czułam, że zbliżam się do swojej granicy. Odetchnęłam z ulgą, gdy poczułam już bliski zapach obozu. Jednak... Wyczułam coś jeszcze.
- Patrol... - jęknęłam, nie wiedząc, co zrobić. Gdy zacznę biec, zapewne mnie usłyszą i dogonią, a jak zostanę, to mnie znajdą po zapachu... Świetnie. Wydaje mi się, że lepiej będzie, jak ucieknę. Może wybiorę dobrą decyzję. Postąpiłam tak, jak sobie powiedziałam. Zaczęłam uciekać. Za mną słyszałam kroki ciężkich łap. Był to jeden kot, nie wiem dokładnie, który. Nie rozpoznawałam za bardzo kotów z Plemienia Zachodu. Nagle, poczułam że się uginam pod czyimś ciężarem. Ostre kły rozdarły moją skórę na karku, a ja natychmiast opadłam. Spojrzałam na kota, który mnie zaatakował.
- Przepraszam, że weszłam na wasze granice... Jako medyczka powinnam wiedzieć... - szepnęłam cicho, ale tak, aby mnie usłyszała. To była chyba kotka. Chyba. Przynajmniej takie miałam wrażenie.
Mglisty Świt?
- O nie... Gdzie ja jestem? Muszę jakoś wrócić! - szepnęłam do siebie i zaczęłam szukać swojego zapachu, aby się cofnąć i bezpiecznie wrócić do swojego terenu. Jednak to nie było takie łatwe. Wszystkim kotom ostatnio pogorszyły się zmysły, takie jak węch, słuch czy wzrok. To prawdopodobnie jest krótkotrwałe i spowodowane przez silny upał. Nie ma się co dziwić, bo jest naprawdę gorąco... Tylko co ja mam teraz zrobić? Co, jeśli mnie znajdą? Będę mieć przerąbane!
***
Pół godziny później czułam, że zbliżam się do swojej granicy. Odetchnęłam z ulgą, gdy poczułam już bliski zapach obozu. Jednak... Wyczułam coś jeszcze.
- Patrol... - jęknęłam, nie wiedząc, co zrobić. Gdy zacznę biec, zapewne mnie usłyszą i dogonią, a jak zostanę, to mnie znajdą po zapachu... Świetnie. Wydaje mi się, że lepiej będzie, jak ucieknę. Może wybiorę dobrą decyzję. Postąpiłam tak, jak sobie powiedziałam. Zaczęłam uciekać. Za mną słyszałam kroki ciężkich łap. Był to jeden kot, nie wiem dokładnie, który. Nie rozpoznawałam za bardzo kotów z Plemienia Zachodu. Nagle, poczułam że się uginam pod czyimś ciężarem. Ostre kły rozdarły moją skórę na karku, a ja natychmiast opadłam. Spojrzałam na kota, który mnie zaatakował.
- Przepraszam, że weszłam na wasze granice... Jako medyczka powinnam wiedzieć... - szepnęłam cicho, ale tak, aby mnie usłyszała. To była chyba kotka. Chyba. Przynajmniej takie miałam wrażenie.
Mglisty Świt?
27 sie 2018
Od Brzozowego Liścia C.D. Wilczej Gwiazdy "Ostatnie Plony"
Promienie słoneczne powoli budziły do życia florę i faunę żyjącą tutaj. Leniwie otworzyłam oczy, rozglądając się na około. Nic się nie zmieniło. Wszystko takie, jakie powinno być. I dobrze. Nie lubię szybko zachodzących zmian. Podniosłam swoje dosyć ciężkie ciało i zaczęłam je pielęgnować, liżąc je. Po paru chwilach futro było już czyste, a ja gotowa do rozpoczęcie kolejnego w moim życiu dnia. Wstałam, i skierowałam się na początek do zbiorowiska ziół. Było mniejsze niż zwykle. Ba, tam prawie nic nie było! Postanowiłam więc zawiadomić o tym liderkę - Wilczą Gwiazdę, która najwyraźniej już wstała, gdyż słyszałam jej głos. Szybko wyszłam ze swojego legowiska, a gdy chciałam się odezwać...
- Brzozowy Liściu, zbierz nowe zapasy ziół, musimy się przygotować na zniszczenia po suszy. - powiedziała swoim zwykle ( według mnie ) surowym głosem. Ja cicho westchnęłam, oglądając rośliny, które uległy suszy. Szybko, za pomocą magii ożywiłam roślinność w obozie. Wszędzie zrobiło się zielono, kwiaty z powrotem nabrały barw. Wszystkie koty rozejrzały się dookoła z lekkim uśmiechem, a ja wybrałam się na Stepy Visanti.
________________________________________________________________________________
Zbierałam zioła, a przy tym pomagały mi różnorodne ptaki, zanosząc je szybko do obozu. Gdy było ich wystarczająco dużo, zauważyłam, że pogoda zaczyna się pogarszać. Wyczułam niebezpieczeństwo. Próbowałam za pomocą magii zmienić pogodę, jednak moje siły okazały się bezskuteczne. Musiałam jak najszybciej wrócić do obozu, inaczej mogłoby się to skończyć tragedią. Jednak niebezpieczeństwo zbliżało się naprawdę szybko, co było podejrzane... Podejrzewałam, że ktoś nasłał to tornado celowo, na nas. Ptaki szybko zaniosły ostatnie zioła, a ja zaczęłam uciekać. Widziałam je z daleka, zbliżało się niesamowicie szybko... Było szybsze, szybsze niż gepard biegnący maksymalną prędkością. Tornado dogoniło mnie... Uniosłam się w powietrze, a następnie spadłam, sama nie wiem gdzie... Gdzie ja jestem? Co się dzieje... Moje powieki same się zamknęły z bólu...
________________________________________________________________________________
Otworzyłam oczy. Po paru sekundach wszystko sobie przypomniałam... To działo się naprawdę. Próbowałam się podnieść, jednak bezskutecznie. Bałam się, że jestem na terenie innego Plemienia... Że mnie dorwią. Jednak nie znalazłam żadnego charakterystycznego dla innego klanu zapachu, nadal się znajdowałam na terenach Plemienia Południa. Tylko.... Nie mogę rozpoznać tego miejsca.
- Halo! POMÓŻCIE MI!!! - zaczęłam wrzeszczeć, aż ochrypłam i trudno było mi coś powiedzieć... - Niech mi ktoś pomoże... - szepnęłam. - Plemieniu Gwiazdy, proszę....
Wilcza Gwiazda?
26 sie 2018
Od Wilczej Gwiazdy do Brzozowego Liścia ,,Ostatnie plony"
Przeciągnęłam się powoli, z rozkoszą przesuwając pazury po gładkiej, zimnej powierzchni skały, póki nie wydała z siebie nieprzyjemnego, trzeszczącego dźwięku. Wsunęłam je z powrotem i zamrugałam parę razy, ogarniając spojrzeniem otoczenie. Po terenie bazy kręciły się tylko dwa ,,ranne ptaszki", reszta zapewne spała smacznie w norach. Niezbyt jeszcze intensywne promienie słoneczne prześwietlały przez marniejące powoli pod ich zbyt silnym wpływem korony drzew. Bombardowane takimi ilościami światła liście jednych skręcały się niczym zwierzę w agonii, drugich opadały lub zaczynały wydzielać specjalne substancje pozwalające im przetrwać, a niektórych po prostu schły...usychały...a wysysane z nich życie ulatywało. Cały pień, jeżeli pora deszczowa nie nadejdzie szybko, również tego doświadczy. Całej scenie towarzyszył akompaniament w postaci cichego szemrzenia strumyka.
Zeskoczyłam z głazu, mojej dzisiejszej sypialni, i udałam się wprost do swojej siedziby, gdzie czekał na mnie drogi zastępca.
— Witaj, Wilcza Gwiazdo. Dobrze się spało? - kocur próbował zainicjować rozmowę, co mu się jednak nie udało. W milczeniu wyciągnęłam upolowaną wczoraj parę norników i zajęłam się posiłkiem. Czarna Pręga poszedł w moje ślady. Gdy gryzonie znalazły się całe w moim żołądku, obóz budził się dynamicznie do życia. Kolejne koty wychodziły ze swych domów i ogarniały się po nocy. Za chwilę trzeba będzie przydzielić obowiązki i nadzorować ich spełnianie.
— Mało deszczu spadło w tym roku. - mruknęłam, spoglądając kątem oka na ciemną pumę.
— To prawda. Pora sucha przyniesie zapewne wiele zniszczeń. Trzeba będzie odpowiednio się przygotować. - pokiwałam głową ze zrozumieniem, po czym podniosłam się z ziemi.
— Dzisiaj ja ustalę patrole. Zajmij się może porannymi polowaniami i treningami uczniów. - rzekłam z lekkim uśmiechem, wychodząc na świeże powietrze.
Załatwienie spraw całego plemienia zapewniło mi zajęcie prawie do południa. Na drodze została mi tylko nasza medyczka, Brzozowy Liść. Na szczęście przypomniało mi się, że zaczyna brakować ziół w zapasach, więc posłałam po nie kocicę.
<Brzozowy Liść?>
Zeskoczyłam z głazu, mojej dzisiejszej sypialni, i udałam się wprost do swojej siedziby, gdzie czekał na mnie drogi zastępca.
— Witaj, Wilcza Gwiazdo. Dobrze się spało? - kocur próbował zainicjować rozmowę, co mu się jednak nie udało. W milczeniu wyciągnęłam upolowaną wczoraj parę norników i zajęłam się posiłkiem. Czarna Pręga poszedł w moje ślady. Gdy gryzonie znalazły się całe w moim żołądku, obóz budził się dynamicznie do życia. Kolejne koty wychodziły ze swych domów i ogarniały się po nocy. Za chwilę trzeba będzie przydzielić obowiązki i nadzorować ich spełnianie.
— Mało deszczu spadło w tym roku. - mruknęłam, spoglądając kątem oka na ciemną pumę.
— To prawda. Pora sucha przyniesie zapewne wiele zniszczeń. Trzeba będzie odpowiednio się przygotować. - pokiwałam głową ze zrozumieniem, po czym podniosłam się z ziemi.
— Dzisiaj ja ustalę patrole. Zajmij się może porannymi polowaniami i treningami uczniów. - rzekłam z lekkim uśmiechem, wychodząc na świeże powietrze.
Załatwienie spraw całego plemienia zapewniło mi zajęcie prawie do południa. Na drodze została mi tylko nasza medyczka, Brzozowy Liść. Na szczęście przypomniało mi się, że zaczyna brakować ziół w zapasach, więc posłałam po nie kocicę.
<Brzozowy Liść?>
24 sie 2018
Brzozowy Liść | Medyk Plemienia Południa
Autor zdjęcia: Martin Foskett
Motto: "Nigdy nie mów nigdy. Wszystko jest przecież jest możliwe".
Poprzednie imiona: Brzózka, Brzozowa Łapa
Imię: Brzozowy Liść - czyż nie jest to piękne imię?
Ksywka: Brzoza
Płeć: Oczywiście, że lwica!
Wiek: 30 księżyców
Przynależność: Plemię Południa
Poziom Medyczny: Level 5
Zdrowie: 95%
Zdrowie: 95%
Żywioł: Natura
Moce:
- Ożywianie chorych roślin to jej specjalność. Od zawsze chciała się tego nauczyć!
- Rozmowa z zwierzętami innego gatunku. Potrafi się porozumieć między innymi z ptakami, na które osobiście nie lubi polować.
- Przewidywanie pogody. Potrafi przewidzieć wichurę nawet 30 dni przed. Jest to bardzo pomocne.
- Panowanie nad pogodą. Nie umie całkowicie posługiwać się tą mocą, potrafi zmieniać pogodę tylko w dzień.
Ranga: Medyk.
Gatunek: Lew.
Relacje:
- Matka: Blade Oko - wygnana z powodu związku z kotem z wrogiego Plemienia.
- Ojciec: Nieznany, najprawdopodobniej z innego Plemienia.
- Siostra: Jasna Dusza [*] - zmarła w walce.
Mentorzy: Poprzednia medyczka, Szara Sadzawka.
Uczniowie:
Wcześniej - brak
Teraz - brak
Partner: Nie interesuje się za bardzo takimi sprawami, tym bardziej że jako medyczka nie może mieć partnera.
Potomstwo: -
Wygląd: Kocica posiada typowe dla swojego gatunku płowe futro. Ma również ciemno niebieskie oczy, czego nie widać na pierwszy rzut oka. Ma lekko umięśnione łapy i krótkie futro.
Charakter: Brzozowy Liść to spokojna i pogodna lwica, starająca się patrząc na świat optymistycznie, mimo wielu wojen i nieszczęść. Na co dzień jest raczej cicha, nie lubi być w centrum uwagi. Jest trochę nieśmiała, lecz gdy kogoś pozna bliżej, jest zawsze otwarta do rozmowy. Jest wrażliwa na czyiś ból i zawsze stara się znaleźć najlepsze rozwiązanie dla pacjenta. Ma dobrą pamięć, dzięki czemu zna dużą większość ziół i technik leczniczych. Jej wadą jest to, że jest raczej niezależna. Nie lubi, gdy ktoś jej wydaje rozkazy, woli posługiwać się swoim instynktem, który wie najlepiej według niej. Gdy ktoś ją zdenerwuje, używa ostrych argumentów i ciętej riposty. Jest w tym naprawdę dobra. Czasem bywa surowa, ale zazwyczaj jest łagodna. Po śmierci swojej siostry stała się pewniejsza siebie, mówiąc że Jasna Dusza nie zaczęła bójki. Większość kotów oskarżała zmarłą o to, co było kompletną nieprawdą, gdyż Brzoza znała swoją siostrę na tyle dobrze, że wiedziała, że nigdy by tego nie zrobiła.
Cechy fizyczne: Jest dosyć szybka i zwinna, jest silna jak na medyczkę, która nie trenowała na wojownika. Ma zazwyczaj wyostrzone wszystkie zmysły, co pomaga jej szybko pomóc innym kotom.
Historia: Urodziła się w Plemieniu 30 księżyców temu, była uczniem medyka, została medyczką i... Życie toczy się dalej. Jeszcze ma całe życie przed sobą, przynajmniej tak uważa sama Brzozowy Liść.
Ciekawostki:
- Nie poluje na ptaki, bo nie smakują jej.
- Nigdy się nie zakochała.
Monety: 100 monet
Kontakt: aleks HW
21 sie 2018
Czarna Gwiazda | Lider Plemienia Wschodu
Autor zdjęcia: By Sikaris (DeviantArt)
Motto: ,,W życiu musisz być rekinem, jeśli nie chcesz żeby dopadły cię inne rekiny."
Poprzednie imiona: Czarny wąs
Imię: Czarna Gwiazda
Ksywka: Czarne serce, czarny wąsik,
Płeć: Kocur
Wiek: 30 księżyców
Przynależność: Plemię Wschodu
Poziom Medyczny: -
Zdrowie: 98% ma małe blizny.
Żywioł: Noc
Moce:
~Może układać gwiazdozbiory na nocnym niebie
~Potrafi być wręcz niewidzialny w nocy
~Może kontrolować nocną pogodę.
Ranga: Lider
Gatunek: Pantera Czarna
Relacje: Czarna Gwiazda zawsze miał dobre relacje z rodziną, obecnie z jego najbliżej rodziny to: Ojciec, Fuego – Miał bardzo dobre relacje, prawdopodobnie najlepsze i najbliższe z jego rodziny. Matka: Eureka – Bardzo się kochali, lubił w dzieciństwie słuchać legend, które były opowiadane przez właśnie jego matkę. Z rodzicami wędrował po dżungli. Miał 2 rodzeństwa, zwykle Czarna Gwiazda nie lubił swoich braci. Miał raczej z nimi przeciętne relacje, czasami walczył o dominację z nimi. Niestety gdy Czarna Gwiazda razem ze swoimi braćmi podrósł, jeden z braci zginął z łap tygrysa malajskiego. Drugi brat postanowił opuścić rodzinę by, założyć własną rodzinkę. Obecnie z jego rodziny żyją tylko rodzice, niestety nikt nie wie czy jego drugi brat żyje.
Mentorzy: Czarna Gwiazda miał rodziców za mentorów, głównie uważał za mentora ojca.
Uczniowie:
Motto: ,,W życiu musisz być rekinem, jeśli nie chcesz żeby dopadły cię inne rekiny."
Poprzednie imiona: Czarny wąs
Imię: Czarna Gwiazda
Ksywka: Czarne serce, czarny wąsik,
Płeć: Kocur
Wiek: 30 księżyców
Przynależność: Plemię Wschodu
Poziom Medyczny: -
Zdrowie: 98% ma małe blizny.
Żywioł: Noc
Moce:
~Może układać gwiazdozbiory na nocnym niebie
~Potrafi być wręcz niewidzialny w nocy
~Może kontrolować nocną pogodę.
Ranga: Lider
Gatunek: Pantera Czarna
Relacje: Czarna Gwiazda zawsze miał dobre relacje z rodziną, obecnie z jego najbliżej rodziny to: Ojciec, Fuego – Miał bardzo dobre relacje, prawdopodobnie najlepsze i najbliższe z jego rodziny. Matka: Eureka – Bardzo się kochali, lubił w dzieciństwie słuchać legend, które były opowiadane przez właśnie jego matkę. Z rodzicami wędrował po dżungli. Miał 2 rodzeństwa, zwykle Czarna Gwiazda nie lubił swoich braci. Miał raczej z nimi przeciętne relacje, czasami walczył o dominację z nimi. Niestety gdy Czarna Gwiazda razem ze swoimi braćmi podrósł, jeden z braci zginął z łap tygrysa malajskiego. Drugi brat postanowił opuścić rodzinę by, założyć własną rodzinkę. Obecnie z jego rodziny żyją tylko rodzice, niestety nikt nie wie czy jego drugi brat żyje.
Mentorzy: Czarna Gwiazda miał rodziców za mentorów, głównie uważał za mentora ojca.
Uczniowie:
Wcześniej - Brak.
Teraz - Brak.
Partner: Nie ma, lecz szuka.
Potomstwo: Nie ma i raczej nie przepada za tymi małymi kulkami puchu.
Wygląd: Czarna Gwiazda jest dorodnym kocurem. Jest wysoką panterą, o grubym ogonie. Ma masywną i umięśnioną sylwetkę. Krótka czarna sierść to idealny kamuflaż w nocy. Posiada dwie pary potężnych łap, na których są mało widoczne, małe blizny po walkach. Duży pysk, który posiada wiele żółtych, ostrych jak brzytwa kłów, a powyżej ma parę oczu, które świecą w nocy jak dwa świetliki. W łapach ma ostre czarne pazury, które służą mu do wspinaczki lub niekiedy do ataku. Na jego sierści widać wiele cętek jaguara. Jego uszy potrafią usłyszeć prawie wszystko. Na pysku posiada również wiele małych wąsików oraz czarny i mokry nos.
Potomstwo: Nie ma i raczej nie przepada za tymi małymi kulkami puchu.
Wygląd: Czarna Gwiazda jest dorodnym kocurem. Jest wysoką panterą, o grubym ogonie. Ma masywną i umięśnioną sylwetkę. Krótka czarna sierść to idealny kamuflaż w nocy. Posiada dwie pary potężnych łap, na których są mało widoczne, małe blizny po walkach. Duży pysk, który posiada wiele żółtych, ostrych jak brzytwa kłów, a powyżej ma parę oczu, które świecą w nocy jak dwa świetliki. W łapach ma ostre czarne pazury, które służą mu do wspinaczki lub niekiedy do ataku. Na jego sierści widać wiele cętek jaguara. Jego uszy potrafią usłyszeć prawie wszystko. Na pysku posiada również wiele małych wąsików oraz czarny i mokry nos.
Charakter: Jest to kocur o świetnym władczym wyglądzie oraz charakterze.
Jest zwinny i bardzo silny. Niech was nie zwiedzie jego wygląd groźnej
pantery czarnej, w rzeczywistości jest lojalny i czuły wobec przyjaciół.
Atakuje tylko gdy jest to potrzebne, nie rwie się do walki, czeka i
ostrzega wroga że nie warto zaczynać z nim. Potrafi być opanowany w
niektórych sytuacjach, ale nie zawsze mu się to udaje. Lubi wspinać się
np. na klif żeby odpocząć lub zrobić sobie drzemkę. Lubi i dobrze mu
wychodzi polowanie na różnego typu zwierzęta, lecz nie jest idealnym
łowcą. Jest szczery i zawsze mówi tylko prawdę. Nie potrafi znieść
upałów i naprawdę ciężko sobie radzi, na szczęście panuje nad pogodą w
nocy i może ochłodzić siebie oraz środowisko w którym żyje. Boi się
śmierci i utraty swego plemienia. Ten kocur jest niekiedy zbyt dumny jak
paw i to jest jego wadą. Stara się utrzymać porządku w plemieniu,
bardzo oto dba. Gdy pojawia się jakiś samiec w jego plemieniu, może być
nie miły i nie uprzejmy, stara się zachować pozycje dominującą i może
rywalizować. Nie jest wielkim gadułą i woli być częściej w samotności.
Dla intruzów jest oschły, a nawet agresywny, w życiu nauczył się wiele i
woli takim kotom nie ufać. Jest delikatny wobec kociąt, lecz nie
przepada za nimi i woli unikać kontaktów. Gdy przychodzi upał lepiej nie
zawracać mu głowy i zostawić go w spokoju, w czasie upałów nie jest
interaktywny z innymi członkami plemiona. Zachowuje wielką powagę i
ostrożność wobec obcych plemion. Przy niektórych kocicach może być
nieśmiały i zacofany, ale gdy lepiej pozna koleżankę, potrafi być
otwarty. Jego temperament uaktywnia się w nocy, kiedy to jest chłodno.
Czasami poluje w nocy, ale najczęściej żywi się zwierzyną, którą
upolowały kocice z plemienia.
Cechy fizyczne: Czarna Gwiazda jest bardzo silny i zwinny, lecz szybkość to nie jego bajka. Ma dobry słuch oraz bardzo dobry węch i wzrok. Jego umiejętności ataku są bardzo wysokie.
Historia: Czarna Gwiazda żył w rodzinie panter z matką, ojcem, i braćmi za którymi nie przepadał specjalnie. Niestety gdy razem z braćmi dorósł, stała się tragedia, jeden jego brat zginął w nocy z łap tygrysa. Od tego czasu unika tych kotów szerokim łukiem. Jego drugi brat opuścił rodzinę w celu założenia własnej. Gdy był sam, tylko z rodzicami był bardzo szczęśliwy. Spędzał bardzo dużo czasu z rodzicami, wędrówki po dżungli, polowanie, nauka itp. Czarna Gwiazda bardzo chciał zostać liderem pewnego plemienia, wiele razy opowiadał rodzicom jakim świetnym liderem mógłby zostać, w pewnym sensie nieco się przechwalał. Wiele trenował z ojcem i to go jeszcze bardziej zmotywowało do bycia władcą pewnego plemienia. Pewnego dnia on także postanowił opuścić rodzinę, jego rodzice zgodzili się na podróż, więc wyruszył, w poszukiwanie plemienia, plemienia w którym potrzeba lidera, władcy. Szukał i szukał… po wielu dniach w końcu odnalazł plemię wschodu. Plemię potrzebowało lidera. Poprzedni wraz ze swoim zastępcą zmarł. Zgłosił się, udowodnił, że jest wierny Plemieniu, zaczął wierzyć w Plemię Gwiazdy, wybrał się na wyprawę do Gwiezdnego Kamienia, gdzie Przodkowie przyjęli go jako Lidera w Plemieniu dali mu 9 żyć lidera... I odtąd jest liderem, ma swoje własne plemię oraz dom. Od tej pory jest bardzo szczęśliwy.
Ciekawostki:
~ Boi się tygrysów
~ Nie znosi upałów
Monety: 100 monet
Kontakt: HODOWCAJAMNIKA DOGGIE GAME
Cechy fizyczne: Czarna Gwiazda jest bardzo silny i zwinny, lecz szybkość to nie jego bajka. Ma dobry słuch oraz bardzo dobry węch i wzrok. Jego umiejętności ataku są bardzo wysokie.
Historia: Czarna Gwiazda żył w rodzinie panter z matką, ojcem, i braćmi za którymi nie przepadał specjalnie. Niestety gdy razem z braćmi dorósł, stała się tragedia, jeden jego brat zginął w nocy z łap tygrysa. Od tego czasu unika tych kotów szerokim łukiem. Jego drugi brat opuścił rodzinę w celu założenia własnej. Gdy był sam, tylko z rodzicami był bardzo szczęśliwy. Spędzał bardzo dużo czasu z rodzicami, wędrówki po dżungli, polowanie, nauka itp. Czarna Gwiazda bardzo chciał zostać liderem pewnego plemienia, wiele razy opowiadał rodzicom jakim świetnym liderem mógłby zostać, w pewnym sensie nieco się przechwalał. Wiele trenował z ojcem i to go jeszcze bardziej zmotywowało do bycia władcą pewnego plemienia. Pewnego dnia on także postanowił opuścić rodzinę, jego rodzice zgodzili się na podróż, więc wyruszył, w poszukiwanie plemienia, plemienia w którym potrzeba lidera, władcy. Szukał i szukał… po wielu dniach w końcu odnalazł plemię wschodu. Plemię potrzebowało lidera. Poprzedni wraz ze swoim zastępcą zmarł. Zgłosił się, udowodnił, że jest wierny Plemieniu, zaczął wierzyć w Plemię Gwiazdy, wybrał się na wyprawę do Gwiezdnego Kamienia, gdzie Przodkowie przyjęli go jako Lidera w Plemieniu dali mu 9 żyć lidera... I odtąd jest liderem, ma swoje własne plemię oraz dom. Od tej pory jest bardzo szczęśliwy.
Ciekawostki:
~ Boi się tygrysów
~ Nie znosi upałów
Monety: 100 monet
Kontakt: HODOWCAJAMNIKA DOGGIE GAME
17 sie 2018
Wskrzeszenie...
Cześć.
Jak widać, blog umarł. Nikt nie wchodził, adminki były na wakacjach... Ale chcę to zmienić. Planuję odnowić niektóre zakładki, zamówić nowy szablon, dodać nową grafikę i... Może możliwość partnerstwa przeciwnych gatunków ;)
Chciałabym jednak poprosić was o pomoc - co mogłabym dodać do bloga? Co zmienić? Co usunąć?
Na te pytania możecie odpowiedzieć w komentarzach lub w poniższej ankiecie - zapraszam c:
https://www.interankiety.pl/i/4A5RZ5kO
Z góry dzięki za uwagę,
Miłego dnia/nocy.
Atrame.
9 lip 2018
Mglisty Świt | Wojowniczka Plemienia Zachodu
Autor zdjęcia: designerpoint (Pixabay)
Motto: ,,Po szczęście trzeba sięgnąć raczej w głąb, niż wzwyż”
Poprzednie imiona: Przed dołączeniem do plemienia, nazywała się Khaleesi. Po dołączeniu zyskała nowe imię.
Imię: Jak każda istota posiada imię, jest nim Mglisty Świt.
Ksywka: Dla przyjaciół znana jako Mgła.
Płeć: Rzecz jasna, płeć piękna.
Wiek: Żyje na tej Ziemi 20 księżyców. Jeżeli to prawda, urodziła się w lecie.
Przynależność: Plemię Zachodu
Poziom Medyczny: -
Zdrowie: 100%
Żywioł: Z początku była pewna, że nie obdarowano jej żadną mocą. Jednak czas pokazał, że posiada jeden z żywiołów. Jej żywioł jest podobny do jej charakteru, każdy by się domyślił, że to Ogień.
Moce:
Ognista Dusza – zdolność tworzenia wielkiego ognistego odwzorowania, w tym przypadku, Mglistego Świtu.
Płomienne Oko – umiejętność ta, pozwala Mgle na podpalenie kogoś wzrokiem, niestety może się to ,,uruchomić” niechcący i powodować ogromne zniszczenia, ponieważ moc ta działa również na przedmioty i roślinność.
Pożar – Jak sama nazwa mówi, wywołuje pożar.
Płomienista Strzała – zdolność ta polega na wytworzeniu się strzały, czysto z ognia, która przekuwa przeciwników na wylot ( w losowych miejscach) zdarza się, że myli wroga z sprzymierzeńcem.
Ranga: Wojowniczka, w jej żyłach płynie krew kotów związanych mocno z praktykowaniem sztuk walki.
Gatunek: Lampart.
Relacje:
Matka [*] – Pamięta tylko, że opuściła rodzinę i nigdy nie wróciła. Młoda Mglisty Świt nie znała nawet jej imienia. Prawdopodobnie, owa matka zginęła.
Ojciec – Kin [*] – przez opuszczenie rodziny, przez jego partnerkę, na niego spadła odpowiedzialność za potomstwo, bardzo starał się o szczęście rodziny i ciężko harował. Zginął w niewyjaśnionych okolicznościach kilka miesięcy po matce Mglistego Świtu. Należał kiedyś do jednego z plemion, jednak odszedł dla rodziny. Uczył ją pewnych podstaw walki i polowania.
Siostra – Rihue – ją i Mglisty Świt łączyła duża więź. Były przyjaciółkami jak i siostrami. Niestety musiała opuścić rodzinę, co bardzo bolało Mglisty Świt.
Mentorzy: Nie posiadała mentorów, ponieważ z początku była samotniczką. Nauczyła się wszystkiego od życia i w pewnej mierze, przez ojca.
Uczniowie:
Wcześniej – Brak.
Teraz – Brak.
Partner: Nie zakochiwała się w nikim, ani raczej nikt w niej. Cudem będzie, jeżeli odnajdziesz klucz do jej serca.
Potomstwo: Brak partnera, brak potomstwa. Nie przepada szczególnie za dziećmi.
Wygląd: Jest ona bardzo smukła, delikatnie umięśniona. Ma żywe i bystre złote oczy, posiada długie pazury oraz ostre zęby, nie za duże uszy osadzone w średniej odległości. Ma smukły pysk, ciemno różowy nos i krótkie wąsy. Jej futro ma kolor żółty, lub jak kto woli ciemno żółty, a na nim widnieje dużo cętek. Ma długi ogon, który na końcu robi się bardzo jasny. Na szyi posiada dużą bliznę którą zyskała w walce.
Charakter: Mglisty Świt to pełna życia kocica. Cechuje ją lojalność, chociaż nie jest łatwowierna i żeby była wobec kogoś szczera potrzeba czasu i wytrwałości. Silnie wierzy w swoje przekonania, nie ma dla niej rzeczy niemożliwych. Nie uchyli się przed walką, a wręcz przeciwnie! Rzuci się do niej z zapałem. Jest odważna, potrafi zdradzić dla własnego dobra. Mgła posiada duży temperament, nie da jej się łatwo oszukać czy zwieść, za to sama potrafi doskonale owinąć sobie kogoś wokół pazura. Jest jednak mądra i wytrwała, zdarza jej się ujawnić jej wadę, jaką jest chciwość, cechuje ją też delikatna arogancja. Jest w miarę przyjazna, jednak bezlitosna dla wrogów. Łatwo wdaje się w kłótnie i inne sprzeczki, co powoduje, że ma wiele problemów. Wielu wydaje się, że Mglisty Świt to zupełnie nie miła kocica, jednak tak nie jest, potrafi pokazać swoją drugą dobrą stronę na której znajduje się m. in. Chęć pomagania słabszym. Jest twarda i niedostępna dla wścibskich kotów. Ukrywa w sobie delikatność i wrażliwość, którą uważa za oznakę słabości. Nie jest typem ,,damy” i nie wywyższa się, jest odpowiedzialna. Jest również gadatliwa, co ukrywa tak jak inne dobre cechy, ponieważ uważa, że to nie odpowiednie. Jej krytyka, jest ostra jak nóż. Mglisty Świt nigdy nie hamuje się przed wyrażaniem własnych racji. Nie boi się śmierci, jak dla niej to rzecz naturalna. Jest troskliwa. Można jej przyznać, że jest wredna dla nowych kotów i uczniów. Stroni od kociąt, lubi rywalizować, a przegrana powoduje u niej napad szału i często szybką śmierć napastnika lub innego osobnika. Mglisty Świt czasami nie przejawia żadnych uczuć, co powoduje lekkie zaniepokojenie u innych kotów. Często trzyma się z boku i lubi się przysłuchiwać. Jest raczej samotniczką, która twardo stąpa po ziemi. Nie kiedy tryska energia na wszystkie strony, oraz nawet entuzjazmem, w inne dni wysysa z innych radość. Jest również poważna i nie podejmuje pochopnych decyzji. Jak widać, głównie ma te złe cechy, jednakże zbyt wiele nauczyła się od życia i zbyt wiele przeżyła, żeby ten charakter był inny.
Cechy fizyczne: Mglisty Świt jest bardzo zwinna i szybka, co pomaga jej w walce. Ma bystre oko i dobry słuch. Siła nie jest jej mocną stroną.
Historia: Mglisty Świt żyła na pustkowiach wraz z rodziną, wszyscy żyli z utrzymania jej i ojca. Po śmierci rodziców i odejściu siostry błąkała się bez celu po świecie. Nie miała jasnych zamierzeń czy czegokolwiek, żyła w ruchu. Jedynymi rzeczami jakie miała wtedy w głowie było pożywienie, przetrwanie i schronienie. Często wdawała się w konflikty i walki z których ledwo wychodziła, często była zaczepiana i wyśmiewana. Jednak miała to wszystko gdzieś, po bardzo długim czasie odnalazła grupę kotów, grupa zwała się Plemieniem Zachodu. Dołączyła, co uratowało ją od pewnej śmierci.
Ciekawostki:
*Na początku miała nazywać się Linnea.
*Świetnie manipuluje innymi.
*Umie śpiewać dość, jak na jej gust, ładnie.
*Ma leciutkie objawy choroby psychicznej.
Monety: 600
Kontakt: HW – Aurea, Gmail – lena10kujawiak@gmail.com
+ bonus za dołączenie - 500 monet
Motto: ,,Po szczęście trzeba sięgnąć raczej w głąb, niż wzwyż”
Poprzednie imiona: Przed dołączeniem do plemienia, nazywała się Khaleesi. Po dołączeniu zyskała nowe imię.
Imię: Jak każda istota posiada imię, jest nim Mglisty Świt.
Ksywka: Dla przyjaciół znana jako Mgła.
Płeć: Rzecz jasna, płeć piękna.
Wiek: Żyje na tej Ziemi 20 księżyców. Jeżeli to prawda, urodziła się w lecie.
Przynależność: Plemię Zachodu
Poziom Medyczny: -
Zdrowie: 100%
Żywioł: Z początku była pewna, że nie obdarowano jej żadną mocą. Jednak czas pokazał, że posiada jeden z żywiołów. Jej żywioł jest podobny do jej charakteru, każdy by się domyślił, że to Ogień.
Moce:
Ognista Dusza – zdolność tworzenia wielkiego ognistego odwzorowania, w tym przypadku, Mglistego Świtu.
Płomienne Oko – umiejętność ta, pozwala Mgle na podpalenie kogoś wzrokiem, niestety może się to ,,uruchomić” niechcący i powodować ogromne zniszczenia, ponieważ moc ta działa również na przedmioty i roślinność.
Pożar – Jak sama nazwa mówi, wywołuje pożar.
Płomienista Strzała – zdolność ta polega na wytworzeniu się strzały, czysto z ognia, która przekuwa przeciwników na wylot ( w losowych miejscach) zdarza się, że myli wroga z sprzymierzeńcem.
Ranga: Wojowniczka, w jej żyłach płynie krew kotów związanych mocno z praktykowaniem sztuk walki.
Gatunek: Lampart.
Relacje:
Matka [*] – Pamięta tylko, że opuściła rodzinę i nigdy nie wróciła. Młoda Mglisty Świt nie znała nawet jej imienia. Prawdopodobnie, owa matka zginęła.
Ojciec – Kin [*] – przez opuszczenie rodziny, przez jego partnerkę, na niego spadła odpowiedzialność za potomstwo, bardzo starał się o szczęście rodziny i ciężko harował. Zginął w niewyjaśnionych okolicznościach kilka miesięcy po matce Mglistego Świtu. Należał kiedyś do jednego z plemion, jednak odszedł dla rodziny. Uczył ją pewnych podstaw walki i polowania.
Siostra – Rihue – ją i Mglisty Świt łączyła duża więź. Były przyjaciółkami jak i siostrami. Niestety musiała opuścić rodzinę, co bardzo bolało Mglisty Świt.
Mentorzy: Nie posiadała mentorów, ponieważ z początku była samotniczką. Nauczyła się wszystkiego od życia i w pewnej mierze, przez ojca.
Uczniowie:
Wcześniej – Brak.
Teraz – Brak.
Partner: Nie zakochiwała się w nikim, ani raczej nikt w niej. Cudem będzie, jeżeli odnajdziesz klucz do jej serca.
Potomstwo: Brak partnera, brak potomstwa. Nie przepada szczególnie za dziećmi.
Wygląd: Jest ona bardzo smukła, delikatnie umięśniona. Ma żywe i bystre złote oczy, posiada długie pazury oraz ostre zęby, nie za duże uszy osadzone w średniej odległości. Ma smukły pysk, ciemno różowy nos i krótkie wąsy. Jej futro ma kolor żółty, lub jak kto woli ciemno żółty, a na nim widnieje dużo cętek. Ma długi ogon, który na końcu robi się bardzo jasny. Na szyi posiada dużą bliznę którą zyskała w walce.
Charakter: Mglisty Świt to pełna życia kocica. Cechuje ją lojalność, chociaż nie jest łatwowierna i żeby była wobec kogoś szczera potrzeba czasu i wytrwałości. Silnie wierzy w swoje przekonania, nie ma dla niej rzeczy niemożliwych. Nie uchyli się przed walką, a wręcz przeciwnie! Rzuci się do niej z zapałem. Jest odważna, potrafi zdradzić dla własnego dobra. Mgła posiada duży temperament, nie da jej się łatwo oszukać czy zwieść, za to sama potrafi doskonale owinąć sobie kogoś wokół pazura. Jest jednak mądra i wytrwała, zdarza jej się ujawnić jej wadę, jaką jest chciwość, cechuje ją też delikatna arogancja. Jest w miarę przyjazna, jednak bezlitosna dla wrogów. Łatwo wdaje się w kłótnie i inne sprzeczki, co powoduje, że ma wiele problemów. Wielu wydaje się, że Mglisty Świt to zupełnie nie miła kocica, jednak tak nie jest, potrafi pokazać swoją drugą dobrą stronę na której znajduje się m. in. Chęć pomagania słabszym. Jest twarda i niedostępna dla wścibskich kotów. Ukrywa w sobie delikatność i wrażliwość, którą uważa za oznakę słabości. Nie jest typem ,,damy” i nie wywyższa się, jest odpowiedzialna. Jest również gadatliwa, co ukrywa tak jak inne dobre cechy, ponieważ uważa, że to nie odpowiednie. Jej krytyka, jest ostra jak nóż. Mglisty Świt nigdy nie hamuje się przed wyrażaniem własnych racji. Nie boi się śmierci, jak dla niej to rzecz naturalna. Jest troskliwa. Można jej przyznać, że jest wredna dla nowych kotów i uczniów. Stroni od kociąt, lubi rywalizować, a przegrana powoduje u niej napad szału i często szybką śmierć napastnika lub innego osobnika. Mglisty Świt czasami nie przejawia żadnych uczuć, co powoduje lekkie zaniepokojenie u innych kotów. Często trzyma się z boku i lubi się przysłuchiwać. Jest raczej samotniczką, która twardo stąpa po ziemi. Nie kiedy tryska energia na wszystkie strony, oraz nawet entuzjazmem, w inne dni wysysa z innych radość. Jest również poważna i nie podejmuje pochopnych decyzji. Jak widać, głównie ma te złe cechy, jednakże zbyt wiele nauczyła się od życia i zbyt wiele przeżyła, żeby ten charakter był inny.
Cechy fizyczne: Mglisty Świt jest bardzo zwinna i szybka, co pomaga jej w walce. Ma bystre oko i dobry słuch. Siła nie jest jej mocną stroną.
Historia: Mglisty Świt żyła na pustkowiach wraz z rodziną, wszyscy żyli z utrzymania jej i ojca. Po śmierci rodziców i odejściu siostry błąkała się bez celu po świecie. Nie miała jasnych zamierzeń czy czegokolwiek, żyła w ruchu. Jedynymi rzeczami jakie miała wtedy w głowie było pożywienie, przetrwanie i schronienie. Często wdawała się w konflikty i walki z których ledwo wychodziła, często była zaczepiana i wyśmiewana. Jednak miała to wszystko gdzieś, po bardzo długim czasie odnalazła grupę kotów, grupa zwała się Plemieniem Zachodu. Dołączyła, co uratowało ją od pewnej śmierci.
Ciekawostki:
*Na początku miała nazywać się Linnea.
*Świetnie manipuluje innymi.
*Umie śpiewać dość, jak na jej gust, ładnie.
*Ma leciutkie objawy choroby psychicznej.
Monety: 600
Kontakt: HW – Aurea, Gmail – lena10kujawiak@gmail.com
+ bonus za dołączenie - 500 monet
4 lip 2018
Zawieszenie
Blogiem nie ma się kto zająć, ja jestem na wakacjach do końca lipca, a druga adminka jest podobno we Wrocławiu. Oczywiście, można dołączyć i pisać opowiadania, ale będą one wstawiane z opóźnieniem.
30 cze 2018
Wschodzące Słońce | Wojowniczka Plemienia Wschodu
Autor zdjęcia: Zdjęcie znalezione na Pexels, a właściwie Pixabay'u, licencja CC0 (używanie w pełni darmowe).
Motto: "Jeżeli chcesz walczyć, zrób to z honorem. Jeśli robisz to dla zabawy, jesteś niegodziwy nazwania się bohaterem"
Poprzednie imiona: Niegdyś Eilay, nazwana tak przez matkę, która żyła z dala od wszystkich. Wraz z przyłączeniem się do Plemienia Wschodu uzyskała nowe imię.
Imię: Według samicy nie znaczy zbyt wiele. Nie jest świadoma, że imię, Wchodzące Słońce, wybrane przez Plemię Gwiazd, ma przypisywane znaczenie.
Ksywka: Brat ochrzcił ją jako Eil, z dniem zmiany środowisko odeszło w zapomnienie. Aktualnie nie zezwala na nazywanie się inaczej, niż pełnymi imionami.
Płeć: Kotka.
Wiek: Podejrzewane 36 księżyców - w pełni dorosła.
Przynależność: Plemię Wschodu, i nie, mienię nie jest związane z przynależnością do owego klanu.
Poziom Medyczny: -
Zdrowie: 100%
Żywioł: Odkrywanie w sobie prawdziwej natury bywało trudne, Wschodzące Słońce łudziła się, iż mogłaby być wyjątkową kocicą z wyjątkową mocą. Nie tak dawno ofiarowano jej żywioł światła.
Moce: Moce kotki nie są tak fantazyjne, jakie mogłyby się wydawać.
Pierwsza, banalna - Wschodzące Słońce jest w stanie stworzyć niedużą kulkę, która emanuje jasnym światłem, w zależności od tego, jakie pokłady siły ma w sobie tygrysica. Wbrew tak prostemu brzmieniu, może zmęczyć.
W walce przydatną okazuje się druga moc, jaką jest oślepienie promieniem rażącego światła przeciwnika na kilkanaście sekund.
Wojowniczka z łatwością rozpoznaje każdą z konstelacji, nie wyuczając się ich.
Aby nie tworzyć świetlnej kuli, nocą praktykuje umiejętność widzenia w ciemności. Tak, robi to bez większych trudności i zużywania energii.
Ranga: Zawzięta wojowniczka.
Gatunek: Tygrys.
Relacje: Nie ma nikogo bliskiego, kto mógłby zaliczyć się do rodziny, za wyjątkiem brata - Gryffina, który krząta się gdzieś po świecie kilkaset mil dalej.
Mentorzy: Wschodząca Gwiazda była nauczana przez życie, porzucona przez rodzicielkę w kocięcym wieku zajmowała sobą i najbliższym jej bratem.
Uczniowie:
Wcześniej - brak.
Teraz - brak.
Partner: "W życiu wojownika nie miłość jest najważniejsza, a honor i bohaterstwo."
Potomstwo: Nawiązując do powyższych słów, Wschodząca Gwiazda nie myśli o potomkach.
Wygląd: Wysoka kocica o rudo-brązowej, pręgowanej na czarno sierści. Doskonale widoczny zarys mięśni na całym ciele świadczy, iż należy do silnych osobników z gatunku. Naostrzone pazury, które często wysuwają się całkiem bez potrzeby, kiedy tylko Wschodząca Gwiazda znajdzie powód do choćby drobnego zdenerwowania, co jest niezwykle irytujące dla niej samej. Długi ogon, jakim wymachuje na wszystkie strony podczas przechadzki po przewróconym pniu drzewa. Brązowe, pełne dumy oczy zwrócone ku nieznajomemu błyszczą nieufnością, zaś przy przyjaciołach pojawiają się w nich iskry zadowolenia.
Charakter: Wschodzące Słońce - jak wspomniałam wyżej, imię nie zostało wybrane od tak, Plemię Gwiazd uwzględniło jej ambitną naturę i chęć zdobycia wszystkiego, co ma w zasięgu łapy. Nie jest to chora żądza władzy, a ciche marzenia na temat danej rzeczy, danego terenu czy danej osoby. Może zacznijmy od początku...
Eilay odznaczała się doskonale wyćwiczoną umiejętnością radzenia sobie w najtrudniejszych sytuacjach, mówiąc w skrócie, rezolutnością. Każdy miesiąc utwierdzał w przekonaniu, że musi udawać twardą, pozbawioną emocji, dojrzałą kocicę. Każda wylana łza była osobną oznaką, jak słaba psychicznie jest, że to niewarta życia w grupie jednostka, której jedynym zadaniem jest byt na ziemi i służenie Plemieniu Gwiazd.
Wschodzące Słońce nie różni się od Eilay wiele. Mocno nieufna, pozbawiony jakichkolwiek emocji głos i pewny krok z podniesionym łbem.
Wewnątrz niejednokrotnie toczy ze sobą wojnę, powstrzymuje od chwil słabości. Marzenia wydają się nierealne, nauczona tego, że pierw trzeba długo walczyć o kawałek mięsa, a później nie stać się zachłannym i powtarzać tę czynność do końca, traci nadzieję na lepsze jutro.
Cechy fizyczne: Zdecydowanie przoduje we wszelakich biegach - świetna na dłuższe dystanse, porównywalna do jednych z lepszych jednostek kocich. Poza biegami, świetnie sprawdza się w skokach. Jest niezwykle zwinna, cecha ta ułatwia jej wszystko.
Historia: Nie można uznać, iż historia nie odegrała na jej charakterze, umiejętnościach i postawie ważnej roli. Przeciwnie, pozostawienie przez matkę kilkumiesięcznych kociąt wymagało od Eilay mnóstwa siły, tym razem tej psychicznej, nie fizycznej. Wraz z Griffinem żyli na "własną łapę", lecz to ona, jako starsza, dbała o dobrobyt obojga rodzeństwa. Czas pokazał jej, że jakiekolwiek pokazanie emocji udowadnia jej słabość, każdy ruch musi być przemyślany i pewny, a honor liczy się najbardziej. Drogi brata i siostry rozeszły się, kiedy to Griffin przyjęty został do Stada Eetdher. Dwudziestodziewięcioksiężycowa Eil poszukiwała czegoś, gdzie mogłaby spędzić chociażby rok. Minęło siedem księżyców, aż dotarła do Kocich Plemion i przyłączyła się do Plemienia Wschodu.
Ciekawostki:
- Pokonała lęk przed wodą w wieku 19 księżyców,
- Unika tego tematu, lecz nie ufa kotom, które chcą nawiązać głębszą relację, niż przyjaźń.
Monety: 600 monet.
Kontakt: Malavia [Howrse], zuzaaa1311@gmail.com [mail]
+ bonus - 500 monet
Motto: "Jeżeli chcesz walczyć, zrób to z honorem. Jeśli robisz to dla zabawy, jesteś niegodziwy nazwania się bohaterem"
Poprzednie imiona: Niegdyś Eilay, nazwana tak przez matkę, która żyła z dala od wszystkich. Wraz z przyłączeniem się do Plemienia Wschodu uzyskała nowe imię.
Imię: Według samicy nie znaczy zbyt wiele. Nie jest świadoma, że imię, Wchodzące Słońce, wybrane przez Plemię Gwiazd, ma przypisywane znaczenie.
Ksywka: Brat ochrzcił ją jako Eil, z dniem zmiany środowisko odeszło w zapomnienie. Aktualnie nie zezwala na nazywanie się inaczej, niż pełnymi imionami.
Płeć: Kotka.
Wiek: Podejrzewane 36 księżyców - w pełni dorosła.
Przynależność: Plemię Wschodu, i nie, mienię nie jest związane z przynależnością do owego klanu.
Poziom Medyczny: -
Zdrowie: 100%
Żywioł: Odkrywanie w sobie prawdziwej natury bywało trudne, Wschodzące Słońce łudziła się, iż mogłaby być wyjątkową kocicą z wyjątkową mocą. Nie tak dawno ofiarowano jej żywioł światła.
Moce: Moce kotki nie są tak fantazyjne, jakie mogłyby się wydawać.
Pierwsza, banalna - Wschodzące Słońce jest w stanie stworzyć niedużą kulkę, która emanuje jasnym światłem, w zależności od tego, jakie pokłady siły ma w sobie tygrysica. Wbrew tak prostemu brzmieniu, może zmęczyć.
W walce przydatną okazuje się druga moc, jaką jest oślepienie promieniem rażącego światła przeciwnika na kilkanaście sekund.
Wojowniczka z łatwością rozpoznaje każdą z konstelacji, nie wyuczając się ich.
Aby nie tworzyć świetlnej kuli, nocą praktykuje umiejętność widzenia w ciemności. Tak, robi to bez większych trudności i zużywania energii.
Ranga: Zawzięta wojowniczka.
Gatunek: Tygrys.
Relacje: Nie ma nikogo bliskiego, kto mógłby zaliczyć się do rodziny, za wyjątkiem brata - Gryffina, który krząta się gdzieś po świecie kilkaset mil dalej.
Mentorzy: Wschodząca Gwiazda była nauczana przez życie, porzucona przez rodzicielkę w kocięcym wieku zajmowała sobą i najbliższym jej bratem.
Uczniowie:
Wcześniej - brak.
Teraz - brak.
Partner: "W życiu wojownika nie miłość jest najważniejsza, a honor i bohaterstwo."
Potomstwo: Nawiązując do powyższych słów, Wschodząca Gwiazda nie myśli o potomkach.
Wygląd: Wysoka kocica o rudo-brązowej, pręgowanej na czarno sierści. Doskonale widoczny zarys mięśni na całym ciele świadczy, iż należy do silnych osobników z gatunku. Naostrzone pazury, które często wysuwają się całkiem bez potrzeby, kiedy tylko Wschodząca Gwiazda znajdzie powód do choćby drobnego zdenerwowania, co jest niezwykle irytujące dla niej samej. Długi ogon, jakim wymachuje na wszystkie strony podczas przechadzki po przewróconym pniu drzewa. Brązowe, pełne dumy oczy zwrócone ku nieznajomemu błyszczą nieufnością, zaś przy przyjaciołach pojawiają się w nich iskry zadowolenia.
Charakter: Wschodzące Słońce - jak wspomniałam wyżej, imię nie zostało wybrane od tak, Plemię Gwiazd uwzględniło jej ambitną naturę i chęć zdobycia wszystkiego, co ma w zasięgu łapy. Nie jest to chora żądza władzy, a ciche marzenia na temat danej rzeczy, danego terenu czy danej osoby. Może zacznijmy od początku...
Eilay odznaczała się doskonale wyćwiczoną umiejętnością radzenia sobie w najtrudniejszych sytuacjach, mówiąc w skrócie, rezolutnością. Każdy miesiąc utwierdzał w przekonaniu, że musi udawać twardą, pozbawioną emocji, dojrzałą kocicę. Każda wylana łza była osobną oznaką, jak słaba psychicznie jest, że to niewarta życia w grupie jednostka, której jedynym zadaniem jest byt na ziemi i służenie Plemieniu Gwiazd.
Wschodzące Słońce nie różni się od Eilay wiele. Mocno nieufna, pozbawiony jakichkolwiek emocji głos i pewny krok z podniesionym łbem.
Wewnątrz niejednokrotnie toczy ze sobą wojnę, powstrzymuje od chwil słabości. Marzenia wydają się nierealne, nauczona tego, że pierw trzeba długo walczyć o kawałek mięsa, a później nie stać się zachłannym i powtarzać tę czynność do końca, traci nadzieję na lepsze jutro.
Cechy fizyczne: Zdecydowanie przoduje we wszelakich biegach - świetna na dłuższe dystanse, porównywalna do jednych z lepszych jednostek kocich. Poza biegami, świetnie sprawdza się w skokach. Jest niezwykle zwinna, cecha ta ułatwia jej wszystko.
Historia: Nie można uznać, iż historia nie odegrała na jej charakterze, umiejętnościach i postawie ważnej roli. Przeciwnie, pozostawienie przez matkę kilkumiesięcznych kociąt wymagało od Eilay mnóstwa siły, tym razem tej psychicznej, nie fizycznej. Wraz z Griffinem żyli na "własną łapę", lecz to ona, jako starsza, dbała o dobrobyt obojga rodzeństwa. Czas pokazał jej, że jakiekolwiek pokazanie emocji udowadnia jej słabość, każdy ruch musi być przemyślany i pewny, a honor liczy się najbardziej. Drogi brata i siostry rozeszły się, kiedy to Griffin przyjęty został do Stada Eetdher. Dwudziestodziewięcioksiężycowa Eil poszukiwała czegoś, gdzie mogłaby spędzić chociażby rok. Minęło siedem księżyców, aż dotarła do Kocich Plemion i przyłączyła się do Plemienia Wschodu.
Ciekawostki:
- Pokonała lęk przed wodą w wieku 19 księżyców,
- Unika tego tematu, lecz nie ufa kotom, które chcą nawiązać głębszą relację, niż przyjaźń.
Monety: 600 monet.
Kontakt: Malavia [Howrse], zuzaaa1311@gmail.com [mail]
+ bonus - 500 monet
29 cze 2018
Bursztynowy Zmierzch | Wojowniczka Plemienia Północy
Autor zdjęcia: Yvan Musy
Motto: Jeśli los rzuca ci kłody pod łapy, wykorzystaj to jako naukę skakania.
Poprzednie imiona: Bursztynowa Łapa
Imię: Bursztynowy Zmierzch
Ksywka: Kotka nie żadnych przezwisk, aczkolwiek jeśli jakieś wymyślisz i spodoba się ono kotce, to czemu nie ?
Płeć: Oczywiście że kotka, gdy się jej lepiej przyjrzysz na pewno zauważysz że to płeć piękna.
Wiek: Bursztynowy Zmierzch jest bardzo młoda, ma zaledwie 20 księżyców za sobą.
Przynależność: Plemię Północy
Poziom Medyczny: -
Zdrowie: 90%
Żywioł: Elektryczność
Moce: Kotka posiada jedynie jedną, ale za tą (według niej) przydatną moc. Potrafi rozpędzić się do szybkiego sprintu i biec bez przerwy przez kilkanaście minut. Może się nie wyróżnia, ale jej to nie przeszkadza.
Ranga: Wojowniczka, kotka nie mogła wybrać inne ze względu na swój charakter jak i uzdolnienia.
Gatunek: Gepard
Relacje: Jeśli się nie myli, to żaden członek jej rodziny nie stąpa już żywy po sawannie.
Mentorzy: Kotka dorastała pod czujnym okiem matki, dopiero nie dawno poznała plemiono, w którym odważyła się zostać. Wcześniej była samotniczką.
Uczniowie: brak
Partner: Czeka na tego jedynego kota z którym spędziłaby resztę swojego życia.
Potomstwo: Mimo że byłaby dobrą matką, patrzy na to z dużym dystansem i omija ten temat szerokim łukiem.
Wygląd: Kotka ma wyraźną i smukłą sylwetkę. Pod cienką warstwą skóry rysuję się mięśnie, szczególnie widać te klatce piersiowej. Muskularne łapy i wątła postura, dla kotki do jedynie drobny szczegół. Porusza się zgrabnym, najczęściej szybkim truchtem z nutką gracji. Pazury ma najczęściej wyciągnięte, co wynika z jej gatunku. Kotka trochę nad tym ubolewa. Jej futro pokrywają czarne cętki, odcień żółtego podpada pod pustynny piasek. Oczy, głębokie i bursztynowe potrafią głęboko się wpatrywać w dany obiekt.
Charakter: Na początku trzeba oznajmić że Bursztynowa jest trochę nieufna, ale po kilku minutach potrafi już komuś powierzyć swoje życie. Jest to z pewnością największa jej wada. Szybko nawiązuję znajomości jeśli kogoś pozna, na początku jest nieśmiała i ostrożna. Jako przyjaciel i nie tylko, nie owija w bawełnę, mówi prosto i to, co myśli. Raczej nie zastanawia się nad efektem swoich słów. Do obcych podchodzi sceptycznie, mimo że często robi ten ,,pierwszy" krok aby kogoś poznać, to jest ona dosyć nieśmiała. Nienawidzi zdrajców i z całego serca, jak jakiegoś zobaczy to go rozszarpię. Trzeba jeszcze dodać, że kotka nigdy, ale to nigdy się nie poddaję. Będzie walczyć do ostatniej kropki krwi, byleby nie odejść z pola bitwy. Jest to dla niej kwestia honoru.
Cechy fizyczne: Kotka świetnie biega, jest to cechą jej gatunku. Ma świetnie rozwinięty zmysł słuchu, pozwala jej to na szybszą reakcję w sytuacji zagrożenia. Jeśli chodzi o jej słaby punt, to jest nią siła i rozpędzenie się, dokładnie. Zanim Bursztynowy Zmierzch osiągnie pełną prędkość mija około sześciu, siedmiu sekund, ale potem może biec pełnym sprintem około siedemset metrów bez odpoczynku. Jej wątła i dosyć drobna postura nie powala, co skutkuję najczęściej brakiem efektu jej starań aby popchnąć przeciwnika bez rozpędu.
Historia: Kotka od małego jest przekonana że w każdym drzemie trochę dobra, wiele razy się zawiodła i właśnie dzięki temu dotarła właśnie tutaj, do plemiona. Wędrując wraz z siostrami po sawannie poszukując jakiegoś stada do pożywienia się, natrafiły na leżącego, lwa. Zwierzę wyglądało mizernie, błagało gepardy aby pomogły mu wstać, że ma stado i młode, które jeśli nie wróci, zostaną po prostu zabite, gdyż nowy przywódca na pewno nie będzie tolerował krwi innego samca. Koty były okropnie zmieszane, rozdarte i zdenerwowane, chodziły w kółko przez dobre kilka minut zastanawiając się co począć. W końcu Bursztynowa przekonała, aby wszystkie gepardy pomogły lwu wstać. Ten zadowolony począł dziękować, adorować i obiecywać wszystko kotom, które miały uratować go od niechybnej śmierci. W końcu wszystkie podparły bok lwa i tylko gdy ten wstał, capnął zębami Ciernistą i ta już nie żyła. Leżała przed nimi ze zmiażdżonym karkiem a lew zabierał się za kolejnego kota. Bursztynowa nie czekając uciekła i widząc śmierć swego rodzeństwa poprzysięgła sobie że nigdy nie dopuści do tego ponownie. Żyjąc przez pewien czas samotnie obserwowała lwa i jego stado, wiedziała że kiedyś nadejdzie czas aby zapłacił za to. Wędrując samotnie natrafiła w końcu na stado, na plemię Północy.
Ciekawostki: Kotka jest bardzo, ale to bardzo nieprzekonana do lwów. Wiąże się to z nieciekawą historią z dzieciństwa, ale stara się tego nie okazywać. Jej ulubioną potrawą jest świeże mięso z impala lub młodej zebry. Gardzi padliną i wmawia sobie, że nigdy nie zniży się do poziomu hien. Ale w głębi serca wie, że gdyby głodowała to nie pogardziła by i tym.
Monety: 600 monet | kamień przemiany
Kontakt: -
+ bonus za dołączenie - 500 monet i kamień przemiany ( pozwala zamienić się w inne zwierzę )
28 cze 2018
Art. 13
Witam.
Zapewne większość z was już wie, że najprawdopodobniej wejdzie nowa Acta 2, czyli nowe prawo autorskie, które właściwie zabrania nam wszystkiego - nie będzie można używać między innymi czyiś zdjęć, używać cytatów itp. A więc - nie chcę zamykać tego bloga, tak samo jak Wilcza, i postanowiłam na wszelki wypadek się zabezpieczyć ( kopia zapasowa, zakładki itp. ) oraz... Skoro nie będzie można używać zdjęć, to co zrobimy z wyglądem naszych postaci? Myślałam nad tym, żeby ten wygląd opisywać, albo narysować. Co byście wybrali? Piszcie w komentarzach.
Chcę was jeszcze zapewnić, że jeśli blog nagle zostanie usunięty, to powinien się niedługo pojawić. Jeśli stanie się to w czasie mojej nieobecności, również się nie przejmujcie, możliwe że nie zobaczymy go przez pewien czas.
Ale cóż, bądźmy jednak przy nadziei, że ta ustawa nie wejdzie, ale pamiętajmy, że trzeba się jakoś zabezpieczyć.
Pozdrawiam, Atramentowa Gwiazda.
Zapewne większość z was już wie, że najprawdopodobniej wejdzie nowa Acta 2, czyli nowe prawo autorskie, które właściwie zabrania nam wszystkiego - nie będzie można używać między innymi czyiś zdjęć, używać cytatów itp. A więc - nie chcę zamykać tego bloga, tak samo jak Wilcza, i postanowiłam na wszelki wypadek się zabezpieczyć ( kopia zapasowa, zakładki itp. ) oraz... Skoro nie będzie można używać zdjęć, to co zrobimy z wyglądem naszych postaci? Myślałam nad tym, żeby ten wygląd opisywać, albo narysować. Co byście wybrali? Piszcie w komentarzach.
Chcę was jeszcze zapewnić, że jeśli blog nagle zostanie usunięty, to powinien się niedługo pojawić. Jeśli stanie się to w czasie mojej nieobecności, również się nie przejmujcie, możliwe że nie zobaczymy go przez pewien czas.
Ale cóż, bądźmy jednak przy nadziei, że ta ustawa nie wejdzie, ale pamiętajmy, że trzeba się jakoś zabezpieczyć.
Pozdrawiam, Atramentowa Gwiazda.
Czat RPG
Witam!
Nadszedł dzisiaj dzień, kiedy świętujemy otwarcie naszego bloga. Będziemy świętować na czacie RPG i normalnym, które znajdują się w tym oto poście. Więcej o takim czacie w "Wyjaśnieniach".
Pierwszy czat - normalny
Drugi -nienormalnyXD RPG
Nadszedł dzisiaj dzień, kiedy świętujemy otwarcie naszego bloga. Będziemy świętować na czacie RPG i normalnym, które znajdują się w tym oto poście. Więcej o takim czacie w "Wyjaśnieniach".
Pierwszy czat - normalny
Drugi -
Od Atramentowej Gwiazdy "Z życia lidera" cz. 1 do Wilczej Gwiazdy
Świt. Otworzyłem oczy pod wpływem światła, które zdążyło dotrzeć do mej groty. Większość kotów jeszcze spała, jedynie mój zastępca właśnie wychodził z legowiska wojowników. Postanowiłem podnieść swoje dosyć ciężkie ciało i skierowałem się w stronę wyjścia. Tuż obok stał wysoki głaz, na który wchodziłem, gdy miałem coś do ogłoszenia.
- Atramentowa Gwiazdo... - zaczął niepewnie. Był nowy, i nie dziwię mu się lekkiego stresu.
- Tak? - odpowiedziałem łagodnie.
- Wydaje mi się, że trzeba będzie podwoić patrole, gdyż wyczuliśmy Plemię Południa...
- Jak to?! Przecież nie przychodzili ostatnio w ogóle na zgromadzenia Plemion. Nie rozumiem... Możliwe, że planują jakiś atak. Zgadzam się, podwoimy patrole. Powiadom o tym resztę. - odparłem i w między czasie od razu zgłosiłem się do porannego patrolu. Przed tym jednak, wybrałem się jeszcze raz do swojej groty, aby wypróbować jeszcze raz moją ulubioną moc zmiany w różne rzeczy. Tym razem zamieniłem się w kamień. Byłem całkowicie czarnym kamieniem, nie czułem nic, żadnych zapachów, nie mogłem się ruszać, ani nic zrobić. Mogłem jedynie leżeć, myśląc. Po chwili jednak postanowiłem znów stać się gepardem. Czułem się o wiele lepiej w swoim prawdziwym wcieleniu.
- Wszyscy są? - zapytał jeden z kotów, na co wszyscy odpowiedzieli, że tak. Patrol się rozpoczął, na szczęście nie było trzeba długo czekać. Wszyscy z zapałem poszli w głąb Atramentowego Lasu w poszukiwaniu wojowników neutralnego plemienia. To tam ostatnio ich wyczuto, najprawdopodobniej przechodzili tędy w nieznanym nikomu celu, lub polowali... Wydaje mi się, że to drugie brzmi bardziej prawdopodobnie, bo ich zapach roznosi się po całym lesie. Nie wiem, co to mogło oznaczać. Wyczuto tu również woń samotników oraz krew. Możliwe, że odbiła się tu jakaś mała bitwa. Tylko czemu my dopiero teraz się o tym dowiadujemy? Nie wiem, ale powinniśmy żyć teraźniejszością i badać to, co mogło się tu stać.
- Słuchajcie... Jest tu również inna woń - samotników. - podzielił się z nami tą nowiną jeden z patrolowiczów. - Czujecie?
- Tak. Jest też krew. - odparła młoda wojowniczka, gepardzica. Wszyscy przytaknęli jej i zaczęliśmy nadal szukać, aż do końca poranka, kiedy już powoli kończył się patrol.
- Słuchajcie, przejdę się jeszcze na moment na lewą część, zostańcie tutaj. - rozkazałem i poszedłem, gdyż wyczułem kota. Po paru minutach zapach stał się jeszcze silniejszy, aż nagle zza krzaków wyskoczyła zwinna puma, warcząc na mnie groźnie. Przybrałem pozycję obronną, rozglądając się wszędzie. Możliwe, że nie była tu sama.
- Wilcza Gwiazdo, co robisz ze swoim Plemieniem na naszych terenach? - syknąłem i spojrzałem na nią podejrzliwie.
Wilcza? Troszkę ostro, ale potem będzie coraz łagodniej ;)
*~*~*
- Wszyscy są? - zapytał jeden z kotów, na co wszyscy odpowiedzieli, że tak. Patrol się rozpoczął, na szczęście nie było trzeba długo czekać. Wszyscy z zapałem poszli w głąb Atramentowego Lasu w poszukiwaniu wojowników neutralnego plemienia. To tam ostatnio ich wyczuto, najprawdopodobniej przechodzili tędy w nieznanym nikomu celu, lub polowali... Wydaje mi się, że to drugie brzmi bardziej prawdopodobnie, bo ich zapach roznosi się po całym lesie. Nie wiem, co to mogło oznaczać. Wyczuto tu również woń samotników oraz krew. Możliwe, że odbiła się tu jakaś mała bitwa. Tylko czemu my dopiero teraz się o tym dowiadujemy? Nie wiem, ale powinniśmy żyć teraźniejszością i badać to, co mogło się tu stać.
- Słuchajcie... Jest tu również inna woń - samotników. - podzielił się z nami tą nowiną jeden z patrolowiczów. - Czujecie?
- Tak. Jest też krew. - odparła młoda wojowniczka, gepardzica. Wszyscy przytaknęli jej i zaczęliśmy nadal szukać, aż do końca poranka, kiedy już powoli kończył się patrol.
- Słuchajcie, przejdę się jeszcze na moment na lewą część, zostańcie tutaj. - rozkazałem i poszedłem, gdyż wyczułem kota. Po paru minutach zapach stał się jeszcze silniejszy, aż nagle zza krzaków wyskoczyła zwinna puma, warcząc na mnie groźnie. Przybrałem pozycję obronną, rozglądając się wszędzie. Możliwe, że nie była tu sama.
- Wilcza Gwiazdo, co robisz ze swoim Plemieniem na naszych terenach? - syknąłem i spojrzałem na nią podejrzliwie.
Wilcza? Troszkę ostro, ale potem będzie coraz łagodniej ;)
Śnieżynka | Kocię Plemienia Północy
Autor zdjęcia: MoonKat na Pinterest
Poprzednie imię: -
Imię: Śnieżynka
Płeć: Kotka
Wiek: 2 księżyce
Przynależność: Plemię Północy
Ranga: Kocię
Rodzina: Wszyscy umarli, a ona została znaleziona przez koty z Plemienia Północy
Mentor: Brak - dopiero od 6 księżyca
Wygląd: Jest to biały tygrys. Ma niebieskie oczy i jest średnia. Możliwe że jak dorośnie będzie bardzo wysoka.
Cechy fizyczne: Jest bardzo szybka, zwinna i sprytna. Szybko potrafi zniknąć z pola widzenia.
Charakter: Śnieżynka to bardzo radosny kociak. Lubi się bawić i żartować. Jest przyjacielska i zawsze się dogaduje, no prawie zawsze. Ma w sobie dużo energii i ciągle biega. Jest odważna i boi się jedynie dużych zwierząt, no nie tylko. Kotka również często się obraża. Nie lubi, gdy się jej dokucza. Gdy ktoś działa jej na nerwach, wybucha na dwa sposoby: często złością, ale rzadko płaczem. Nigdy się nie poddaje, zawsze próbuję coś zrobić. Kocha swoją rodzinę i przyjaciół, zawsze odda za nich życie. Jest bardzo lojalna, nigdy nikogo nie zdradzi, ani nie zawiedzie plemienia. Bywa nieśmiała i uparta, co utrudnia niektórym, rozmawianie z nią.
Ciekawostki: Nie lubi pomocy.
Kontakt: Majestatka (HW)
+ bonus za dołączenie - kamień nieśmiertelności [ kamień, który powoduje nieśmiertelność u kota ]
25 cze 2018
Atramentowa Gwiazda | Lider Plemienia Północy
Autor zdjęcia: Pixabay | pexels.com
Poprzednie imiona: Atrament ->> Atramentowa Łapa ->> Atramentowy Pazur
Poprzednie imiona: Atrament ->> Atramentowa Łapa ->> Atramentowy Pazur
Imię: Atramentowa Gwiazda
Ksywka: Atrame, tylko ta jedna jedyna mu odpowiada.
Płeć: Przedstawiciel płci męskiej.
Wiek: 57 księżyców i 8 żyć.
Przynależność: Plemię Północy
Poziom Medyczny: -
Zdrowie: 100 %
Żywioł: Ciemność - to jego świat.
Moce: Ma właściwie wiele mocy, których jeszcze nie odkrył. Posiada jednak te 4 szczególne.
Ranga: Lider
Gatunek: Gepard
Relacje:
Matka: Nocna Gwiazda - wspaniała, opiekuńcza mama. To po niej odziedziczył tron, będąc jej zastępcą. Bardzo mu ufała, a on jej. Nie mieli przed sobą żadnych tajemnic.
Ojciec: Oszroniony Pazur - nigdy go nie zobaczył, ponieważ przypłacił życiem, broniąc obóz w czasie napadu.
Rodzeństwo: Zmarło tuż po narodzinach.
Mentorzy: Czarny Pysk
Uczniowie:
Wcześniej - Szara Stopa [*], Białe Futro.
Teraz - Ruda Łapa ( NPC )
Partner: Brak.
Potomstwo: Lubi młode kociaki, również ze względu na to, ile przynoszą szczęścia Plemieniu.
Wygląd: Kocur, którego tu widzicie ma ubarwienie zwykłego geparda. Właściwie, to niczym się nie wyróżnia. Ma jednak całkiem długie pazury, dzięki czemu potrafi zadawać potężne ciosy, a to nie jest częste u gepardów, co wiąże się z tym, że jednak nie jest taki zwykły, jak na przedstawiciela swojego gatunku.
Charakter: Atramentowa Gwiazda to odpowiedzialny i bardzo poważny kot. Rzadko się uśmiecha, a jak już, to tylko przy treningach ze swoimi uczniami. Jest cichy i właściwie... Opanowany. Jest tak zwaną "oazą spokoju". Jednak w dzieciństwie był szalonym i bardzo takim... Przebojowym kociakiem. Zmienił się, kiedy został mianowany na wojownika. Czuł, że musi podołać swojemu zadaniu, jak i zarazem przeznaczeniu. Przeznaczenie doprowadziło go do najwyższej rangi w Plemieniu - Lidera. Sam czasem się zastanawia, czy w ogóle na to zasłużył. Boi się, że nie podoła. Ale wie, że musi. Otrzymał swoje 9 żyć - musi je dobrze wykorzystać. Tak, aby całe Plemię na tym czerpało. Na dobrym liderze, który zaopiekuje się ich domem. Na tym mu zależy. Nie jest typem romantyka, chociaż może się tak wydawać. Nie należy również do realistów. Każdy sobie lubi pomarzyć... Prawda? Prawda. Każdy z nas miał marzenia, a marzeń nie da się tak szybko wyczyścić z pamięci. Jest właściwie w połowie pesymistą i w połowie optymistą. Stara się być optymistycznie nastawiony do różnych wydarzeń czy zadań, lecz nie zawsze mu się to udaje. Można uznać, że kocur jest taki... Neutralny.
Cechy fizyczne: Atramentowa Gwiazda to szybki i gibki zarazem przedstawiciel swojego gatunku. Ma długie pazury, co umożliwia mu zadanie potężnych ciosów, które naprawdę mogą zaboleć, a słabsi wojownicy mogą nawet umrzeć, lecz zdarza się to rzadko. To muszą być wtedy naprawdę słabe koty. Jest również bardzo silny, jak na swój gatunek, lecz nie będzie na tyle silny, żeby powalić z łap lwa. Za to może go łatwo przechytrzyć, co zawdzięcza swoim najwyższym umiejętnościom - szybkości i gibkości.
Historia: Urodził się w Plemieniu, jego matką była ówczesna liderka Plemienia - Nocna Gwiazda. Tam się wychowywał przez długi, długi czas. Matka mu najbardziej ufała, więc mianowała go swoim zastępcą, a kiedy ona umarła, to on został liderem. Nie mógł w to uwierzyć, wiele dni musiał przesiedzieć samotnie w swojej nowej grocie lidera, aby wszystko przemyśleć. W końcu wziął się w garść. Powiedział sobie, że to właśnie na nim polega całe Plemię, i musi się postarać, aby było szczęśliwa. Żeby jego mama była z niego dumna, wszyscy którzy go kochają i przede wszystkim mieszkańcy Plemienia.
Ciekawostki: -
Monety: 100 monet
Kontakt: aleks [ HW ] Nova [ DG ]
Ksywka: Atrame, tylko ta jedna jedyna mu odpowiada.
Płeć: Przedstawiciel płci męskiej.
Wiek: 57 księżyców i 8 żyć.
Przynależność: Plemię Północy
Poziom Medyczny: -
Zdrowie: 100 %
Żywioł: Ciemność - to jego świat.
Moce: Ma właściwie wiele mocy, których jeszcze nie odkrył. Posiada jednak te 4 szczególne.
- Ciemny lew - czarny jak noc lew, atakujący przeciwnika z ogromną siłą.
- Nocny szept - szepty prześladujące wroga w każdej chwili, najczęściej w nocy.
- Szary koń - ogromny i szybki koń posiadający moc zamieniania się w inne postacie.
- Ciemna Gepardzica - ta moc pozwala Atrame zamieniać się w wszystko, co tylko zechce, zaczynają od rośliny, po mysz, kończąc na lwie. Co ciekawe, wszystkie te postacie zawsze są koloru czarnego.
Ranga: Lider
Gatunek: Gepard
Relacje:
Matka: Nocna Gwiazda - wspaniała, opiekuńcza mama. To po niej odziedziczył tron, będąc jej zastępcą. Bardzo mu ufała, a on jej. Nie mieli przed sobą żadnych tajemnic.
Ojciec: Oszroniony Pazur - nigdy go nie zobaczył, ponieważ przypłacił życiem, broniąc obóz w czasie napadu.
Rodzeństwo: Zmarło tuż po narodzinach.
Mentorzy: Czarny Pysk
Uczniowie:
Wcześniej - Szara Stopa [*], Białe Futro.
Teraz - Ruda Łapa ( NPC )
Partner: Brak.
Potomstwo: Lubi młode kociaki, również ze względu na to, ile przynoszą szczęścia Plemieniu.
Wygląd: Kocur, którego tu widzicie ma ubarwienie zwykłego geparda. Właściwie, to niczym się nie wyróżnia. Ma jednak całkiem długie pazury, dzięki czemu potrafi zadawać potężne ciosy, a to nie jest częste u gepardów, co wiąże się z tym, że jednak nie jest taki zwykły, jak na przedstawiciela swojego gatunku.
Charakter: Atramentowa Gwiazda to odpowiedzialny i bardzo poważny kot. Rzadko się uśmiecha, a jak już, to tylko przy treningach ze swoimi uczniami. Jest cichy i właściwie... Opanowany. Jest tak zwaną "oazą spokoju". Jednak w dzieciństwie był szalonym i bardzo takim... Przebojowym kociakiem. Zmienił się, kiedy został mianowany na wojownika. Czuł, że musi podołać swojemu zadaniu, jak i zarazem przeznaczeniu. Przeznaczenie doprowadziło go do najwyższej rangi w Plemieniu - Lidera. Sam czasem się zastanawia, czy w ogóle na to zasłużył. Boi się, że nie podoła. Ale wie, że musi. Otrzymał swoje 9 żyć - musi je dobrze wykorzystać. Tak, aby całe Plemię na tym czerpało. Na dobrym liderze, który zaopiekuje się ich domem. Na tym mu zależy. Nie jest typem romantyka, chociaż może się tak wydawać. Nie należy również do realistów. Każdy sobie lubi pomarzyć... Prawda? Prawda. Każdy z nas miał marzenia, a marzeń nie da się tak szybko wyczyścić z pamięci. Jest właściwie w połowie pesymistą i w połowie optymistą. Stara się być optymistycznie nastawiony do różnych wydarzeń czy zadań, lecz nie zawsze mu się to udaje. Można uznać, że kocur jest taki... Neutralny.
Cechy fizyczne: Atramentowa Gwiazda to szybki i gibki zarazem przedstawiciel swojego gatunku. Ma długie pazury, co umożliwia mu zadanie potężnych ciosów, które naprawdę mogą zaboleć, a słabsi wojownicy mogą nawet umrzeć, lecz zdarza się to rzadko. To muszą być wtedy naprawdę słabe koty. Jest również bardzo silny, jak na swój gatunek, lecz nie będzie na tyle silny, żeby powalić z łap lwa. Za to może go łatwo przechytrzyć, co zawdzięcza swoim najwyższym umiejętnościom - szybkości i gibkości.
Historia: Urodził się w Plemieniu, jego matką była ówczesna liderka Plemienia - Nocna Gwiazda. Tam się wychowywał przez długi, długi czas. Matka mu najbardziej ufała, więc mianowała go swoim zastępcą, a kiedy ona umarła, to on został liderem. Nie mógł w to uwierzyć, wiele dni musiał przesiedzieć samotnie w swojej nowej grocie lidera, aby wszystko przemyśleć. W końcu wziął się w garść. Powiedział sobie, że to właśnie na nim polega całe Plemię, i musi się postarać, aby było szczęśliwa. Żeby jego mama była z niego dumna, wszyscy którzy go kochają i przede wszystkim mieszkańcy Plemienia.
Ciekawostki: -
Monety: 100 monet
Kontakt: aleks [ HW ] Nova [ DG ]
Wilcza Gwiazda | Liderka Plemienia Południa
Autor zdjęcia: Rodrigo Batalha (Pinterest)
Motto: ,,Tak bardzo chcemy sięgnąć nieba, że nie czujemy, jak tracimy grunt pod nogami"
Poprzednie imiona: Tak, niegdyś żyła pewna kotka, której matka przed śmiercią nadała imię Wilczek. Ale cóż, było, minęło.
Imię: Wilcza Gwiazda.
Ksywka: Nikt nie nazwał jej inaczej, zresztą imię nie jest zbyt trudne.
Płeć: Kocica.
Wiek: Jeszcze dosyć młoda przedstawicielka swej rasy, dla której przeleciało 48 księżycy.
Przynależność: Plemię Południa.
Gatunek: Puma Płowa.
Relacje:
Matka Miodowe Oko - rozsądna, inteligentna kocica, przy tym bardzo troskliwa, choć niezbyt uczuciowa. Nie zdążyła jej dobrze poznać ze względu na krótki czas obcowania z nią, jednak kojarzy jej się pozytywnie. Przed śmiercią z wyziębienia ofiarowała jej Ognisty Dech. [*]
Domniemany ojciec Liściasty Nos - Wszystko o nim wie jedynie z plotek; sama nigdy go nie poznała, bowiem zginął w czasie roztopów. Dobry, pokojowy lider o złotym futrze. Jak głosi wieść, niepłodny. [*]
Nie posiada rodzeństwa. Ufa jedynie swojemu dobremu przyjacielowi rodziny, doradcy Czarnej Prędze. Znają się wyśmienicie i rozumieją, nie ma też wśród nich innych relacji jak czysto koleżeńskie więzy, co bardzo Wilczej Gwieździe odpowiada.
Motto: ,,Tak bardzo chcemy sięgnąć nieba, że nie czujemy, jak tracimy grunt pod nogami"
Poprzednie imiona: Tak, niegdyś żyła pewna kotka, której matka przed śmiercią nadała imię Wilczek. Ale cóż, było, minęło.
Imię: Wilcza Gwiazda.
Ksywka: Nikt nie nazwał jej inaczej, zresztą imię nie jest zbyt trudne.
Płeć: Kocica.
Wiek: Jeszcze dosyć młoda przedstawicielka swej rasy, dla której przeleciało 48 księżycy.
Przynależność: Plemię Południa.
Poziom Medyczny: -
Zdrowie: 100%
Zdrowie: 100%
Żywioł: Ogień.
Moce: Rzecz jasna, sama jest odporna na ogień.
Wzniecanie ognia - Wbrew pozorom, wcale nie takie proste zadanie. Nieraz jeszcze zdarza jej się chybić o kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt centymetrów do celu. Może za to wzniecać ogień według różnych wzorów, nie tylko punktowo - po okręgu, pierścieniami, biczem. Podpalać może również istoty żywe.
Ogniki - Wymaga to od niej większej ilości skupienia i mocy, jest jednak bardzo pożyteczne. Ożywione płomyki - ogniki - w dużej grupie potrafią siać ogromne zniszczenia, a woda nie jest w stanie ich powstrzymać, jedynie na chwilę osłabić. Należałoby rozbić zaklętą w nich cząstkę życia.
Sieć Inhorito - W wolnym tłumaczeniu: Sieć Cieplna. Wyczuwa, podobnie jak węże i niektóre demony, ciepło żywego zwierzęcia lub rośliny. W ten sposób nawet w całkowitej ciemności potrafi w głowie stworzyć mapę okolicy.
Ognisty Dech - Prawdopodobnie odziedziczyła tę zdolność po matce, posiadającej ten sam żywioł, co jest rzadkim zjawiskiem. Poprzez Ognisty Dech oddaje jednej, konkretnej istocie potężną cząstkę swojej mocy; cząstkę, której nie może odbudować, jest to więc poświęcenie możliwe tylko w ważnej sprawie.
Ranga: Pełni w nim funkcję lidera, a raczej liderki.Wzniecanie ognia - Wbrew pozorom, wcale nie takie proste zadanie. Nieraz jeszcze zdarza jej się chybić o kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt centymetrów do celu. Może za to wzniecać ogień według różnych wzorów, nie tylko punktowo - po okręgu, pierścieniami, biczem. Podpalać może również istoty żywe.
Ogniki - Wymaga to od niej większej ilości skupienia i mocy, jest jednak bardzo pożyteczne. Ożywione płomyki - ogniki - w dużej grupie potrafią siać ogromne zniszczenia, a woda nie jest w stanie ich powstrzymać, jedynie na chwilę osłabić. Należałoby rozbić zaklętą w nich cząstkę życia.
Sieć Inhorito - W wolnym tłumaczeniu: Sieć Cieplna. Wyczuwa, podobnie jak węże i niektóre demony, ciepło żywego zwierzęcia lub rośliny. W ten sposób nawet w całkowitej ciemności potrafi w głowie stworzyć mapę okolicy.
Ognisty Dech - Prawdopodobnie odziedziczyła tę zdolność po matce, posiadającej ten sam żywioł, co jest rzadkim zjawiskiem. Poprzez Ognisty Dech oddaje jednej, konkretnej istocie potężną cząstkę swojej mocy; cząstkę, której nie może odbudować, jest to więc poświęcenie możliwe tylko w ważnej sprawie.
Gatunek: Puma Płowa.
Relacje:
Matka Miodowe Oko - rozsądna, inteligentna kocica, przy tym bardzo troskliwa, choć niezbyt uczuciowa. Nie zdążyła jej dobrze poznać ze względu na krótki czas obcowania z nią, jednak kojarzy jej się pozytywnie. Przed śmiercią z wyziębienia ofiarowała jej Ognisty Dech. [*]
Domniemany ojciec Liściasty Nos - Wszystko o nim wie jedynie z plotek; sama nigdy go nie poznała, bowiem zginął w czasie roztopów. Dobry, pokojowy lider o złotym futrze. Jak głosi wieść, niepłodny. [*]
Nie posiada rodzeństwa. Ufa jedynie swojemu dobremu przyjacielowi rodziny, doradcy Czarnej Prędze. Znają się wyśmienicie i rozumieją, nie ma też wśród nich innych relacji jak czysto koleżeńskie więzy, co bardzo Wilczej Gwieździe odpowiada.
Mentorzy: Nie posiadała własnego mentora; jej nauczycielką był instynkt przetrwania oraz matka natura, a na wczesnym etapie życia Miodowe Oko.
Uczniowie:
Wcześniej - Brak.
Teraz - Brak.
Partner: To nie jest kocica, z którą chciałbyś się związać. Zwyczajnie NIE NADAJE SIĘ do wspólnego życia. Nie chce? Tego możesz być pewien. Nie jest gotowa? Sama tego nie wie...
Potomstwo: No raczej, nie.
Wygląd: Wzrostu średniego, ok. 64 cm WK, zaś wagi lżejszej - 37 Kg. Wyróżnia ją na pierwszy rzut oka ,,czekoladowa" barwa krótkiego futra, z ciemniejszymi brzegami brzucha, uszu, okolicami niewielkiej w stosunku do reszty ciała głowy i czarną ,,pręgą" pośrodku czoła. A jeżeli już od tego zaczynamy - jej śnieżnobiałe wargi otaczają tegoż koloru wibrysy. Skrywają one pysk pełen ostrych, mocnych zębów. Później uwagę przykuwają tajemnicze, dość ponure, pełne życia żółte oczy. Posiada szerokie łapy, mocne, trochę kolumnowate kończyny i dobrze zbudowane, umięśnione ciało - jednym słowem, nie jest to wątła kicia. Za nią ciągnie się długi ogon, posiada również dwie blizny: mniejszą na prawej tylnej łapie oraz bardziej widoczną nad lewym uchem.
Charakter: Mimo, że funkcję lidera piastuje od zaledwie trzech księżyców, to dzięki swojemu talentowi dowódczemu i organizacyjnemu radzi sobie z brakiem doświadczenia i odpowiedniego posłuchu. Potrafi zadbać o rozwój swojego plemienia. Przede wszystkim nie grzeszy inteligencją, z głową wciąż pełną pomysłów (czasem raczej bujającą w obłokach...), zwłaszcza jeśli chodzi o planowanie strategii. Nie jest bardzo ambitna, za to stanowcza i wyjątkowo uparta w dążeniu do celu. Bywa to przeszkodą; potrafi wytrwale odrzucać czyjeś argumenty, nawet słuszne, bo...bo tak. Dostaje to, czego chce. Pomaga jej w tym naturalna pracowitość, której choćby cząstki i posłuszeństwa oczekuje od swoich poddanych. Niełatwo jest wyprowadzić ją z równowagi, choć jak każdy ma swoje granice. Za to spokojem może doprowadzić przeciwnika do szału.
Jeżeli znienawidzi, zrobi to definitywnie i, jeżeli jest w stanie, rozwiąże problem raz na zawsze - krew na łapach zupełnie jej nie rusza. Jeżeli pok...ofiaruje przyjaźń, to wierna będzie temu do końca swych dni. Podczas walki to kocia brutalna i niewybiórcza, ale honorowa. Charakteryzuje się odwagą, nieraz wręcz brawurą. Zdobycie jej zaufania to ciężka rzecz, ale z pewnością możliwa, jednak oszukać Wilczą Gwiazdę niełatwo. Ach, no i trzeba wspomnieć o jej ulubionym narzędziu do zamykania pysków wkurzającym bądź przeszkadzającym osobnikom: ironii, którą oszczędza właśnie na takie okazje.
Jednak nie myśl sobie, że jest ponurakiem - lubi sobie pożartować i ma niezłe poczucie humoru, lecz jeżeli wymaga tego sytuacja, natychmiast cała ta przyjazna aura potrafi rozpłynąć się w powietrzu, zastąpiona przez powagę. Ale romantyczką zdecydowanie nie jest. Nie odnajduje się w towarzystwie kotów, i raczej nie zamierza. Nie przepada za mówieniem o sobie - na pozór niczym niezmącona, w środku magazynuje mimo to wszelkie urazy i wiadomości, nie chcąc się nimi dzielić, by nie obarczać innych własnym ciężarem.
Jeżeli znienawidzi, zrobi to definitywnie i, jeżeli jest w stanie, rozwiąże problem raz na zawsze - krew na łapach zupełnie jej nie rusza. Jeżeli pok...ofiaruje przyjaźń, to wierna będzie temu do końca swych dni. Podczas walki to kocia brutalna i niewybiórcza, ale honorowa. Charakteryzuje się odwagą, nieraz wręcz brawurą. Zdobycie jej zaufania to ciężka rzecz, ale z pewnością możliwa, jednak oszukać Wilczą Gwiazdę niełatwo. Ach, no i trzeba wspomnieć o jej ulubionym narzędziu do zamykania pysków wkurzającym bądź przeszkadzającym osobnikom: ironii, którą oszczędza właśnie na takie okazje.
Jednak nie myśl sobie, że jest ponurakiem - lubi sobie pożartować i ma niezłe poczucie humoru, lecz jeżeli wymaga tego sytuacja, natychmiast cała ta przyjazna aura potrafi rozpłynąć się w powietrzu, zastąpiona przez powagę. Ale romantyczką zdecydowanie nie jest. Nie odnajduje się w towarzystwie kotów, i raczej nie zamierza. Nie przepada za mówieniem o sobie - na pozór niczym niezmącona, w środku magazynuje mimo to wszelkie urazy i wiadomości, nie chcąc się nimi dzielić, by nie obarczać innych własnym ciężarem.
Cechy fizyczne: Doskonale radzi sobie ze wspinaczką górską, za czym przemawia również jej budowa. To jej ulubione środowisko. Jest niezwykle zwinną kocicą oraz, jak na swój wiek i płeć silną, jednak niezbyt szybką i wytrzymałą, za to z umysłem stratega i dobrze wyćwiczonymi mocami. Jej słabszą stroną zmysłów jest wzrok, lecz rekompensuje to doskonałym słuchem i powonieniem.
Historia: Każdy członek doskonale wiedział, że Liściasty Nos nie był w stanie posiadać własnego potomstwa, choć pragnął tego całym sercem i duszą. Miodowe Oko było w stanie ukoić ten ból i umartwienia o dalsze losy rodu i następcę tronu jedynie na chwilę. Potem powracało to ze zdwojoną siłą. Dni i miesiące mijały...Nadeszła pora roztopów.
~*~
Ze wzburzonych fali co raz wyłaniał się pysk kocicy, desperacko usiłującej zaczerpnąć powietrza, po czym znów przykrywały go bezlitosne fale. W szalonym pędzie minęło ją ciało kocura przypominające raczej mokrą, ciemno-złotą kulkę futra niż żywe stworzenie, po czym rzeka wyrzuciła je na brzeg, rozbijając o ostre kamienie. Łza kotki zmieszała się natychmiast z wodami Rowinchel, cichy jęk z otaczającym ją hukiem. Wkrótce wszystko zlało się w jedną, czarną plamę.
Miodowe Oko wczołgała się powoli na skarpę. Padając po ogromnym wysiłku na ziemię, objęła jeszcze łapami swój brzuch, zanim ostatecznie dała upust swej rozpaczy. Nieliczne promienie słońca przedzierały się przez warstwę chmur i koron drzew, osuszając nieco futro kocicy. Cały dzień upłynął jej na odpoczynku, mąconym przez głód i niepokój o swe dalsze losy. Wkrótce zapadł zmrok.
Następnego ranka udało jej się powstać i rozejrzeć po okolicy. Jedna łaskawa mysz postanowiła umrzeć akurat pod jednym z pobliskich krzaków, co wykorzystała. Zaczęła już rozmyślać nad drogą powrotną, jednak w tym samym momencie poczuła ostry ból. Prędko wróciła do kryjówki. Nadszedł czas.
Małe, nieporadne, ślepe kocię zaczęło pracowicie czołgać się przez trawę w kierunku matki, spoglądającej na nie wzrokiem niewyrażającym żadnych uczuć. Wreszcie zabrała się do wylizywania ciemnej barwy młodego, przyssanego do sutka. Przynajmniej w tamtej chwili nie przejmowała się niczym oprócz swojej kulki sierści. Nie była teraz w stanie nigdzie się ruszyć. Bezpieczne przeniesienie teraz gdziekolwiek kociaka było niemożliwe. Wilczek, od początku ciekawa świata, zaglądała we wszystkie kąty, ze szczególnym zachwytem wsłuchując się w śpiew ptaków, nie mając o niczym pojęcia.
Wkrótce sytuacja zaczęła się pogarszać. Nic nie wskazywało na przyszłą poprawę. Coraz częstszy kaszel, wydzielina cieknąca z nosa matki i jej osowiałość niepokoiły również niezmiernie kotkę, instynktownie wietrzącą niebezpieczeństwo. Pewnego dnia, leżąc skuloną przy brzuchu matki po pracowicie spędzonym na zabawie i nauce czasie, wyczuła, iż ciało kocicy zaczyna gwałtownie drżeć. Miodowe Oko tchnęło w jej młode, jeszcze dość wątłe ciałko, ostatni Ognisty Dech, po czym odeszła do Plemienia Gwiazd. To właśnie dało jej siły do przetrwania kolejnego miesiąca, póki nie stała się dostatecznie samodzielna, odcisnęło piętno na całym jej życiu. Przez wiele księżyców koczowała na ziemiach przy południowej granicy Plemienia Południa. Miała jedynie tę świadomość, że jest to terytorium innych kotów, więc nie warto się na nie zapuszczać. Jednak dnia jednego zawędrowała pod progi tajemniczego pustelnika. To jego słowa nakłoniły ją do spróbowania szczęścia.
Jako dorosła, silna kocica wkroczyła ponownie na swe rodzinne ziemie. Tam cała sprawa dotycząca jej pochodzenia i dziedzictwa szybko się wyjaśniła. Mimo to zmuszona była użyć ,,nieco ostrzejszych" środków, by pozbyć się dawnego władcy - Rycykowej Chmury. Od niedawna panuje więc nad całym Plemieniem Południa i jego mieszkańcami.
Wciąż dręczy wszystkich jedna myśl...Czy mógł zdarzyć się cud?
Ciekawostki:
~ Jest uczulona na maliny.
~ Próbowała raz odszukać pustelnika który udzielił jej rady co do powrotu na ziemie Plemienia Południa, jednak wszelki ślad po nim zaginął.
~ Zna podstawy języka przodków, tzw. gwiezdnego.
~ Boi się ciemnych, ciasnych miejsc, dlatego często sypia poza swoją siedzibą, na otwartej przestrzeni. W swojej głowie kryje również jakąś dziwną podświadomą obawę - nie jest w stanie nawet powiedzieć przed czym.
~*~
Ze wzburzonych fali co raz wyłaniał się pysk kocicy, desperacko usiłującej zaczerpnąć powietrza, po czym znów przykrywały go bezlitosne fale. W szalonym pędzie minęło ją ciało kocura przypominające raczej mokrą, ciemno-złotą kulkę futra niż żywe stworzenie, po czym rzeka wyrzuciła je na brzeg, rozbijając o ostre kamienie. Łza kotki zmieszała się natychmiast z wodami Rowinchel, cichy jęk z otaczającym ją hukiem. Wkrótce wszystko zlało się w jedną, czarną plamę.
Miodowe Oko wczołgała się powoli na skarpę. Padając po ogromnym wysiłku na ziemię, objęła jeszcze łapami swój brzuch, zanim ostatecznie dała upust swej rozpaczy. Nieliczne promienie słońca przedzierały się przez warstwę chmur i koron drzew, osuszając nieco futro kocicy. Cały dzień upłynął jej na odpoczynku, mąconym przez głód i niepokój o swe dalsze losy. Wkrótce zapadł zmrok.
Następnego ranka udało jej się powstać i rozejrzeć po okolicy. Jedna łaskawa mysz postanowiła umrzeć akurat pod jednym z pobliskich krzaków, co wykorzystała. Zaczęła już rozmyślać nad drogą powrotną, jednak w tym samym momencie poczuła ostry ból. Prędko wróciła do kryjówki. Nadszedł czas.
Małe, nieporadne, ślepe kocię zaczęło pracowicie czołgać się przez trawę w kierunku matki, spoglądającej na nie wzrokiem niewyrażającym żadnych uczuć. Wreszcie zabrała się do wylizywania ciemnej barwy młodego, przyssanego do sutka. Przynajmniej w tamtej chwili nie przejmowała się niczym oprócz swojej kulki sierści. Nie była teraz w stanie nigdzie się ruszyć. Bezpieczne przeniesienie teraz gdziekolwiek kociaka było niemożliwe. Wilczek, od początku ciekawa świata, zaglądała we wszystkie kąty, ze szczególnym zachwytem wsłuchując się w śpiew ptaków, nie mając o niczym pojęcia.
Wkrótce sytuacja zaczęła się pogarszać. Nic nie wskazywało na przyszłą poprawę. Coraz częstszy kaszel, wydzielina cieknąca z nosa matki i jej osowiałość niepokoiły również niezmiernie kotkę, instynktownie wietrzącą niebezpieczeństwo. Pewnego dnia, leżąc skuloną przy brzuchu matki po pracowicie spędzonym na zabawie i nauce czasie, wyczuła, iż ciało kocicy zaczyna gwałtownie drżeć. Miodowe Oko tchnęło w jej młode, jeszcze dość wątłe ciałko, ostatni Ognisty Dech, po czym odeszła do Plemienia Gwiazd. To właśnie dało jej siły do przetrwania kolejnego miesiąca, póki nie stała się dostatecznie samodzielna, odcisnęło piętno na całym jej życiu. Przez wiele księżyców koczowała na ziemiach przy południowej granicy Plemienia Południa. Miała jedynie tę świadomość, że jest to terytorium innych kotów, więc nie warto się na nie zapuszczać. Jednak dnia jednego zawędrowała pod progi tajemniczego pustelnika. To jego słowa nakłoniły ją do spróbowania szczęścia.
Jako dorosła, silna kocica wkroczyła ponownie na swe rodzinne ziemie. Tam cała sprawa dotycząca jej pochodzenia i dziedzictwa szybko się wyjaśniła. Mimo to zmuszona była użyć ,,nieco ostrzejszych" środków, by pozbyć się dawnego władcy - Rycykowej Chmury. Od niedawna panuje więc nad całym Plemieniem Południa i jego mieszkańcami.
Wciąż dręczy wszystkich jedna myśl...Czy mógł zdarzyć się cud?
Ciekawostki:
~ Jest uczulona na maliny.
~ Próbowała raz odszukać pustelnika który udzielił jej rady co do powrotu na ziemie Plemienia Południa, jednak wszelki ślad po nim zaginął.
~ Zna podstawy języka przodków, tzw. gwiezdnego.
~ Boi się ciemnych, ciasnych miejsc, dlatego często sypia poza swoją siedzibą, na otwartej przestrzeni. W swojej głowie kryje również jakąś dziwną podświadomą obawę - nie jest w stanie nawet powiedzieć przed czym.
Monety: 100 monet.
Kontakt: HW - holidays horse, DG - horsecool, gmail - ashuramaru61@gmail.com
24 cze 2018
Otwarcie
Witam wszystkich!
Wraz z Ashumaru zdecydowałyśmy się otworzyć bloga! Mamy nadzieję, że będzie nas dużo i będziemy się wspólnie świetnie bawić :D Niektóre zakładki nie są jeszcze dokończone, są to NPC i Targ, za co bardzo przepraszamy. Ale obiecujemy, że już wkrótce zostaną pełne. Zapraszamy również na czat RPG, który odbędzie się 27 czerwca 2018 roku w środę. Przyjdą wtedy również inne blogi, które otrzymały zaproszenie do wspólnego świętowania!
Życzymy miłego dnia/nocy,
Nova & Ashumaru
Wraz z Ashumaru zdecydowałyśmy się otworzyć bloga! Mamy nadzieję, że będzie nas dużo i będziemy się wspólnie świetnie bawić :D Niektóre zakładki nie są jeszcze dokończone, są to NPC i Targ, za co bardzo przepraszamy. Ale obiecujemy, że już wkrótce zostaną pełne. Zapraszamy również na czat RPG, który odbędzie się 27 czerwca 2018 roku w środę. Przyjdą wtedy również inne blogi, które otrzymały zaproszenie do wspólnego świętowania!
Życzymy miłego dnia/nocy,
Nova & Ashumaru
Subskrybuj:
Posty (Atom)