4 wrz 2018

Od Mglistego Świtu C.D. Brzozowego Liścia

-Coś Ci nie pasuje? –zapytała lwica kpiąco. Chwilę milczałam, osłoniona cieniem, jednak moje przeczucie dziwne mi nakazywało.
-Nie, nic. Nie lubię jak ktoś jest blisko mojego domu. Jeżeli jednak nie stanowi to dla Ciebie problemu, przyjdź tu dzisiaj, będę wdzięczna. –odparłam. Coś mówiło mi, że będę musiała z nią jeszcze pomówić. Chwilę później obróciłam się w otchłań dzikich ziem. Moje łapy wzniecały piasek, a ja szłam nie zwalniając tępa. Nad moją głową małpy przeskakiwały z drzewa na drzewo, powodując hałas i jako tako bałagan, od wszędzie leżących gałęzi i zgniłych owoców. Zwierzęta nachalnie zwisały nad moją głową. W końcu rozjuszona ryknęłam, a ssaki ze strachem pochowały się wśród liści.
-Nie róbcie tak więcej. –mruknęłam z uśmiechem. – No chyba, że łaskawie zrobicie mi z siebie obiad –dodałam ze śmiechem, a małpy ucichły. Odtrąciłam łapą jakieś zgniłe jabłko, czy co to tam było i przeskoczyłam pniak.

---

Gdy wróciłam na tereny Plemienia, naprzód wyszedł mi medyk. Szedł wyraźnie w moją stronę, westchnęłam i zaczekałam aż podejdzie.
-Witaj, Mglisty Świcie. –przywitał się skinąwszy głową. Oddałam ten gest.
-Witaj, czy coś się stało? –spytałam.
-Tak, chodźmy do przywódcy. –odparł i poprowadził mnie w tłum kotów, stojących pod głazem na którym siedział przywódca. Siadłam obok kilku tygrysów.
-Zgromadziłem Was tu, aby coś ogłosić. Otrzymaliśmy przepowiednię od Plemienia Gwiazd. –zaczął, a wśród kotów rozległ się szmer zdziwienia.
-Zaginął kawałek Gwiezdnego Kamienia. –po tych słowach, wszyscy zamilkli. –Zawiadomiono o tym wszystkie Plemiona, wybraliśmy dwójkę kotów, które ruszą odszukać tą cenną rzecz. Owymi kotami będziesz ty, Mglisty Świcie. –zwrócił się do mnie przywódca, a ja lekko zszokowana kiwnęłam głową, drugą zaś istotą, będzie Brzozowy Liść, medyczka Plemienia Południa. Dziś od rzeki wyruszycie na poszukiwania. Wiele od Was zależy. –zakończył kot i zszedł z głazu. Koty się rozeszły a co po niektóre rzucały mi zgryźliwe i zazdrosne spojrzenia. Widocznie nie musiałam prosić już Brzozowego Liścia o spotkanie się, musiałyśmy, tak czy tak. Po południu dotarłam wraz z medykiem i przywódcą do umówionego miejsca, czekała tam już Brzozowy Liść. Zamieniłam kilka zdań z przywódcą i spojrzałam na medyczkę Plemienia Południa.
-Widocznie nasze drogi znów się krzyżują. –powiedziałam.

Brzozowy Liść?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz