1 wrz 2018

Od Mglistego Świtu C.D. Brzozowego Liścia

Przeszyłam wzrokiem kotkę, warcząc cicho.
-Skoro wiesz, to po co wpychasz się na nie swoje tereny? –warknęłam, mocniej przyciskając medyczkę do ziemi.
-Zamyśliłam się. –odparła zdawkowo intruzka. Prychnęłam, szczerząc kły. Poluzowałam lekko pazury, jednak nie dawałam ruszyć się lwicy. Chwilę myślałam, czy puścić ją, czy powiedzieć to przywódcy. Moja dobra strona się jednak odezwała, nakazując, abym puściła lwicę z terenów Plemienia Zachodu.
-Puszczę Cię stąd, ale nigdy więcej nie chcę Cię tu widzieć. –warknęłam popychając ją. Medyczka potknęła się lekko, po czym podniosła. Westchnęłam, a gdy lwica zniknęła, zaczęły mnie zżerać wątpliwości. Czuć było kotką, a moim zadaniem były patrole. Czy aby na pewno nikt nie pomyśli, że próżnowałam? Nic nie robiąc? Jednak chwilę później, udało mi się zatuszować zapach, chociaż jako tako. Wciągnęłam powietrze nosem i spojrzałam w stronę Klanu Południa. Chwilę później obróciłam się i odeszłam w stronę cienia, bo słońce świeciło niemiłosiernie, zdyszana uwaliłam się obok drzewa. Gdy odpoczęłam, wybrałam się na polowanie. Zdobycz od razu zjawiła się w zasięgu mojego wzroku.
-Nie uciekniesz mi –szepnęłam uśmiechając się. Schyliłam się, przesuwając w stronę potencjalnej zdobyczy, ugięłam łapy i skoczyłam. Okazało się, że to pekari. Z trudem sobie z nim poradziłam, wiercił się cholernie. W końcu dał mi się ugryźć w kark. Westchnęłam i szybko pochłonęłam nieszczęśliwca. Później wybrałam się na patrol. Stwierdziłam, że wrócę w ostatnie miejsce. Drzewa porastały granicę, a ptaki śpiewały z drzew. Obserwowałam chwilę życie, jednak zauważyłam ruch, po drugiej stronie, na granicy Plemienia Południa, to była tamta medyczka. Nasze spojrzenia się spotkały. Chwilę krążyłam w miejscu, warcząc, później cofnęłam się lekko w cień. Lwica stała w miejscu, przypatrując mi się.

Brzozowy Liść?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz