Eh, było południe. Gorące, upalne południe. Strasznie się czułem, nie chciało mi się ruszać z mojego miejsca. Leżałam jakby nie żywy w mojej ‘’grocie”, tylko w tym miejscu było mi najlepiej….chociaż i tak mi było gorąco. Ale, mam obowiązki…muszę patrolować moje tereny, ale zanim to zrobię wolę się schłodzić w chłodnym jeziorze, ale z drugiej strony iść tyle w tym upale? Pff, nie chce mi się, ale z drugiej strony mi to pomoże. Zdecydowałem, że rozsądniej będzie jak pójdę nad nasze jezioro Tannaie. Z wielką niechęcią, wstałem leniwie i zrobiłem pierwsze kroki na przód. Wyszedłem z mej groty, nienawidziłem słońca, słońce piekło mnie w skórę, a wadą mojej sierści, to to że jest w kolorze czarnym, a podobne czarny przyciąga słońce. Ruszyłam szybkim i zwartym krokiem w kierunku jeziora Tannaie. Już powoli opuszczałem granicę lasu Aspon, teraz już przyspieszyłem kroku, zacząłem biec. Biegłem, wybiegłem z lasu i zobaczyłem potężne jezioro. Z rozbiegu wskoczyłem do wody. Poczułem ulgę i nawet się zrelaksowałem.
LATER
I tak przez cały dzień relaksowałem się w bajorku. Czułem się po prostu świetnie, słońce już zachodziło i można powiedzieć że nastał wieczór. Więc postanowiłem wyjść już z wody. Byłem calusieńki mokry i to było przyjemne uczucie. Po kąpieli rozciągnąłem się po ziemi ziewając, a następnie chciałem poleżeć jeszcze na drzewie w lesie, tereny będę patrolować w nocy. Znowu biegłem, tym razem byłem orzeźwiony i byłem w stanie szybciej biec. Dotarłem znowu do lasu Aspon.
SKIP LATER
Byłem wciąż w lesie, blisko plemienia, szukałem odpowiedniego drzewa. W końcu zobaczyłem idealne drzewo. Wspiąłem się zwinnie i ułożyłem. Ah, odpoczynek po całym i upalnym dniu i to właśnie lubię! I tak leżałem zmęczony, niczym królewicz rozłożony na całej, grubej gałęzi. Lecz moje uszy coś usłyszały, pewne kroki. Odwróciłem głowę i spojrzałem groźnym wzrokiem w dół. Nieco przeraziłem się, ponieważ zobaczyłem tygrysa. Dobra Czarna Gwiazdo, weź się w garść, to co zrobił pewny tygrys w dzieciństwie twojemu bratu, to nie znaczy że ty musisz się go bać! Pomimo mego lęku postanowiłem zebrać się do kupy. Wstałem cichutko z wielkiej gałęzi i powoli schodziłem z pnia. Intruz się nie zorientował, gdy zszedłem ryknąłem potężnie na pasiastego. Ten odwrócił się do mnie zaskoczony sytuacją.
- TY! Co tu robisz? – Rzuciłem gniewnie słowa do kota.
- Ja…ja, eeeh.. –
- To nie jest żadna odpowiedź na moje pytanie! Wtargnąłeś na moje terytoria, na terytoria Plemienia Wschodu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz