Szedłem sobie patrolując swoje prężne tereny, gdy nagle zauważyłem moich wojowników, zbierali się wokół czegoś. Byłem zaciekawiony jak i zaniepokojony sytuacją, ruszyłem w stronę tłumu. Nie mogłem się przepchnąć, wojownicy nie zwracali na mnie uwagi, pewnie nie wiedzieli że to ich przywódca. Przez szpary tłumu ujrzałem nagle innego lidera, był to lider plemienia północy. Zdziwiony i poddenerwowany użyłem swego niskiego głosu i zaryczałem na całą okolicę. Wojownicy rozsunęli się i popatrzyli z lekkim żalem, ale i skupieniem. Lider Plemienia Północy wpatrywał się we mnie.
- Witam. Atramentowa Gwiazda, jak mniemam? Co tu robicie? –
- Witam Czarna Gwiazdo, chcieliśmy tylko porozmawiać na pewien ważny temat, nic poza tym –
- Ah tak, a jaki to ważny temat? –
- Chciałem raczej porozmawiać na osobności, jeśli można –
- Hmm, oczywiście…Wracajcie do swoich zajęć! – Po czym wojownicy odeszli w różnych kierunkach.
- Dziękuje, gdzie możemy porozmawiać w spokoju? –
- Zapraszam do mojej siedziby – Lider i jego koty ruszyły za mną rozglądając się po bokach.
Szliśmy razem do mojej siedziby przez m. in. Mini pola treningowe oraz przez małe kałuże deszczu, siedziba była już bardzo blisko. Dreptaliśmy jeszcze chwilę, po czym zatrzymaliśmy się przed budynkiem z kamieni czy wielkich patyków i skór. Zaprowadziłem Lidera do wejścia, powoli wszedł do środka ze swoimi kotami. Wskazałem miejsce do siedzenia, po czym wszyscy usiedliśmy. Podłoga w budynku była wyściełana sianem oraz skórami przeróżnych zwierząt co czyniło ją wygodniejszą niż np. leśny torf w naszych lasach. Po chwili zapytałem lidera o tą ważną sprawę.
- Więc, Atramentowa Gwiazdo, o co chodzi? – spytałem spokojnym głosem.
Atramentowa Gwiazda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz